EKUMENIZM DROGĄ KOŚCIOŁA

Artykuł pochodzi z internetowej strony Tygodnika Powszechnego


W ostatnim czasie otrzymałem wiele próśb o zajęcie stanowiska w kwestii najnowszej deklaracji Kongregacji Nauki Wiary „Dominus Iesus”. Spełniając je, chciałbym zaznaczyć, że wypowiadać się mogę jedynie w moim własnym imieniu, nie zaś Kongregacji Nauki Wiary. Jest przy tym oczywiste, że podzielam wypowiedzi tego dokumentu, dotyczące wiary katolickiej. Jednak w oparciu o codzienne spotkania – chciałbym dodać: przyjacielskie spotkania – z przedstawicielami innych wyznań chrześcijańskich moja wrażliwość jest inna, szczególnie w kwestii języka tego dokumentu oraz rozłożenia akcentów [wszystkie podkreślenia autora – red.]. Dlatego ubolewam, że chrześcijanie innych wyznań poczuli się tym dokumentem – zapewne wbrew intencjom jego autorów – urażeni i zranieni.

Podstawowym problemem, gdy patrzę na powszechną krytykę tego dokumentu, wydaje mi się problem języka i komunikacji. Język deklaracji tak bardzo różni się od języka codziennego i dziennikarskiego, a także od normalnego języka, w jakim Kościół naucza i głosi katechezę, że nieporozumienia czy nawet niezrozumienie są wręcz nieuniknione.

Ważny dla prawidłowego zrozumienia deklaracji jest fakt, że w dokumencie tym nie chodzi w pierwszym rzędzie o kwestie dialogu ekumenicznego, lecz kwestie dialogu międzyreligijnego. Deklaracja skierowana jest przeciwko dość powszechnej dzisiaj tendencji „postmodernistycznego” relatywizmu i pluralizmu, przeciwko poglądom, które nie uznają już Jezusa Chrystusa jako ostatecznego i powszechnego boskiego Objawienia, jako tej drogi, tej prawdy i tego życia (J 14,6), jako pośrednika między Bogiem a ludźmi (1 Tm 2,5), lecz w większym lub mniejszym stopniu zrównują go z założycielami innych religii. Takie poglądy uderzają w samo serce wiary chrześcijańskiej. Są bezdyskusyjnie sprzeczne ze świadectwem Pisma Świętego oraz z nauką wszystkich Kościołów. W deklaracji chodzi więc w pierwszym rzędzie o centralną i fundamentalną oraz ekumenicznie wspólną prawdę wiary chrześcijańskiej, o której ekumenicznie i wspólnie świadczyć musimy w globalizującym się, a w coraz większym stopniu zsekularyzowanym świecie.

Czwarty rozdział deklaracji odchodzi od spraw dialogu międzyreligijnego i zajmuje się kilkoma zupełnie odmiennymi kwestiami dialogu ekumenicznego. Czytając ten rozdział, każdy znawca tematu natychmiast zauważy, że nie zawiera on nic zasadniczo nowego, lecz przypomina w ciętym języku kilka znanych nauk Soboru Watykańskiego II. Nie jest to jednak całościowe przedstawienie katolickich poglądów na kwestie ekumenizmu.

Jako szczególnie gorszące postrzega się często stwierdzenie, że wspólnoty kościelne wywodzące się z Reformacji „nie są Kościołami we właściwym znaczeniu”. Przyznaję, że dla chrześcijan innych wyznań stwierdzenie to nie jest łatwe do „strawienia”, i że mogłoby być sformułowane w sposób bardziej zachęcający. Ale o cóż tutaj chodzi?

Powiedziane jest: nie są one Kościołami „we właściwym znaczeniu”, to znaczy nie w znaczeniu Kościoła katolickiego oraz jego rozumienia Kościoła. Któż chciałby to zakwestionować? Przecież Kościoły powstałe po Reformacji nie uważają się i świadomie nie chcą postrzegać się jako Kościoły w znaczeniu Kościoła katolickiego. Odrzucają one zwłaszcza Urząd Piotrowy oraz sukcesję apostolską biskupów, które są konstytutywne dla katolickiej tożsamości kościelnej. Przy całej fundamentalnej wspólnotowości między nimi a nami brakuje im więc z perspektywy katolickiej czegoś, co dla nas jest istotne. Wypowiedzenie tego nie jest dla nich krzywdzące; jest to już raczej poważne traktowanie tego, w jaki sposób te wspólnoty kościelne chcą być Kościołami w swoim rozumieniu. W tym przypadku, podobnie jak w innych podobnych przypadkach, uznanie nie oznacza zglajszachtowania, lecz uznanie tego drugiego w jego inności, aby w ten sposób dojść od różnorodności skonfliktowanej do różnorodności pojednanej.

Tak więc deklaracja ostrzega przed fałszywym i utopijnym entuzjazmem ekumenicznym, który przeskakuje ponad różnicami, które niestety istnieją jeszcze między wyznaniami. Entuzjazm taki nie jest twórczy, lecz przeciwnie, prowadzi on do coraz to nowych rozczarowań. Jednak deklaracja „Dominus Iesus” nie oznacza, że drzwi do poważnego dialogu ekumenicznego są zatrzaśnięte. Przeciwnie, rozdział czwarty kończy się odwołaniem do Soboru Watykańskiego II, który mówił, iż dla Ducha Chrystusowego inne Kościoły są środkiem zbawienia, i że oddzielenie od nich jest raną również dla Kościoła katolickiego. Stwierdzenie to wyraźnie pokazuje, że nie ma mowy o aspirowaniu do jakiegoś monopolu na zbawienie czy o jakimkolwiek triumfalizmie.

Podstawą przyszłej pracy ekumenicznej są nadal stwierdzenia Soboru Watykańskiego II, a w szczególności konstytucja o Kościele „Lumen gentium” oraz dekret o ekumenizmie „Unitatis redintegratio”, jak również Ekumeniczne Dyrektorium z 1993 r. i encyklika ekumeniczna papieża Jana Pawła II „Ut unum sint” (1995 r.). Te dokumenty inicjowały, potwierdzały i wspierały dialog ekumeniczny. To dokumenty nadziei, pokazujące kierunki na przyszłość. One pozostają w mocy; deklaracja „Dominus Iesus” nie podważa żadnego z nich. Ekumeniczne zaangażowanie Kościoła katolickiego jest – jak powiedział Jan Paweł II – nieodwołalne.

Czwarty rozdział deklaracji „Dominus Iesus” należy zatem czytać i interpretować w kontekści i w perspektywie tych wymienionych wyżej dokumentów. Poza tym należy ją czytać w kontekście praktyki ekumenicznej i dialogów ekumenicznych, które rozwinęły się od Soboru Watykańskiego II i na jego podstawie tak w parafiach, jak i w Kościele Powszechnym, z akceptacją i przy wsparciu biskupów, episkopatów oraz samego papieża. Sam papież Jan Paweł II bez przerwy wypowiada się pozytywnie o rozwoju ekumenicznym i wspiera go swoją osobą.

Modlitwa, troska i zaangażowanie na rzecz jedności wszystkich chrześcijan odpowiadają woli i zadaniu, które postawił nam Jezus Chrystus, i są w szczególny sposób nakazem naszych czasów. Kościół katolicki będzie nadal i zdecydowanie podążać ekumeniczną drogą.

Przełożył Wojciech Pięciak


* Kard. Walter Kasper (ur. 1933) jest od marca 1999 sekretarzem Papieskiej Rady ds. Wspierania Jedności Chrześcijan. Przedtem był biskupem Rottenburga (RFN) i członkiem wielu gremiów ekumenicznych w Niemczech, Watykanie i w Kościele powszechnym. Jest wybitnym teologiem; zanim został biskupem, pracował naukowo, m.in. jako dziekan wydziałów teologicznych. Tekst został wygłoszony podczas Kongresu „Renovabis”. Tytuł od redakcji „TP”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA ImageChange Image