KILKA SŁÓW NA TEMAT MEDYCYNY ALTERNATYWNEJ

Wobec niepowodzeń chemioterapii, często agresywnej i przepisywanej w sposób coraz bardziej nieludzki, wobec przegranych pretensji psychoanalityków, wobec niebezpieczeństwa wzrastania specjalizacji, która ma tendencję do utożsamiania człowieka z serią krążków mechaniczno–psychicznych, człowiek coraz częściej zwraca się do natury i jej leczniczych tajemnic. Uciekając od niebezpieczeństwa przerostu inteligencji zbyt ukierunkowanej, woli on zwrócić się w dobrym kierunku. W ten sposób jesteśmy obecnie uczestnikami rozkwitu medycyny zwanej alternatywną lub naturalną. Pojęcie „alternatywna” jest mocno dwuznaczne, gdyż odnosząc je do medycyny oficjalnej, niewątpliwie zbyt pewnej siebie, uznaje ją w sposób dosyć rygorystyczny i sztywny za niewystarczającą.

Pragnienie poznania tajemnic przyrody nie jest zarozumiałością samą w sobie. Jest to naturalne pragnienie człowieka, które należy jednak zaspokoić w pewnych granicach. Przyroda jest dobra sama w sobie, słusznym jest więc wykorzystanie wszystkich jej rezerw.

Groźba zarysowuje się w zależności od sposobu podejścia. Właściwe jest postępowanie, które opiera się na doświadczeniu przed wyciągnięciem wniosków. Człowiek powinien być świadomy swojej niewiedzy i swojego zaślepienia wobec świata przyrody. W tym ostrożnym podejściu należy postępować naprzód w sposób racjonalny, pozostając czujnym wobec każdej techniki, która nie została poznana racjonalnie. Wnioski będą czasem zaskakujące, lecz są one uwarunkowane wyłącznie obserwacją i doświadczeniem. W ten sposób na przykład jakiś organ lub czynność znajduje swoje odbicie w pewnej strefie tęczówki oka, a więc dana zmiana w tej samej tęczówce będzie mogła odpowiadać nieuświadomionemu napadowi choroby. Zjawisko to jest oparte na doświadczeniu i nie może być brutalnie odparte ani przez naukę, która niecierpliwie chce mieć dowody, ani przez teologię, która zanadto obawia się „nadprzyrodzonego niebezpieczeństwa”.

Stwierdzimy następnie, iż organy są rozmieszczone w tęczówce w taki sposób, że wydaje się ona reprezentować w przybliżeniu płód zamknięty w sobie. Posłużyliśmy się przykładem irydologii, jednej spośród wielu nowych dyscyplin, aby pokazać jak bardzo to postępowanie jest zgodne z naturą oraz nieszkodliwe, a nawet lecznicze, w granicach w których jest stosowane. Niebezpieczeństwo zaczyna się wówczas, gdy człowiek chce dołączyć do niej doktrynę w mniejszym lub większym stopniu ezoteryczną, której rzeczywistości sam nie jest w stanie zgłębić. W pewien sposób dołącza on do swych wysiłków eksperymentalnych, mniej lub bardziej dobrowolnie, pewną dozę złudzeń. Postępując w ten sposób, zaprzecza on sam sobie, gdyż poprzez takie postępowanie czyni niejasnym to, co zaczynał już wyjaśniać dzięki swym naturalnym zdolnościom.

Taka niejasność jest podatna na przenikanie tajemnicy szatana. W ten sposób niebezpieczeństwo, jakie zagraża irydologii, polega na udziale w niej astrologii, która usiłuje zamknąć człowieka i jego choroby w pewnego rodzaju niepokojącym determinizmie. Ten determinizm astrologiczny fałszuje radykalnie postępowanie oparte na doświadczeniu, które ma na celu leczenie człowieka.

O ile oficjalna medycyna wydaje się zanadto opierać na rozumie ludzkim, o tyle medycyna alternatywna przejawia często przykrą tendencję do niewystarczającego uznania rozumu. Praktykowanie niektórych technik medycyny naturalnej, jak techniki manualne (na przykład metoda Mézière’a lub vertebroterapia) nie przedstawia żadnego problemu w praktyce. Natomiast w stosunku do innych technik należy podejść z większą nieufnością (np. w przypadku sofrologii z powodu wkładu mistycyzmu tybetańskiego oraz stosowania hipnozy).

Ograniczymy się do paru słów o dwóch działach medycyny naturalnej, które cieszą się aktualnie dużą popularnością: homeopatii i akupunkturze.

Homeopatia

Należy stwierdzić na samym początku, że homeopatia – stosowana ściśle według teorii swych prekursorów, nie przedstawia sama w sobie żadnego niebezpieczeństwa. Przeciwnie, dostarcza ona, jak się wydaje, interesującego uzupełnienia klasycznej praktyki medycznej. Początki homeopatii sięgają Hipokratesa, lecz jej prawdziwym twórcą był skromny lekarz XIX–wieczny – Honneman. Niektórzy podali w wątpliwość wartość jego odkryć, twierdząc, że był wolnomularzem. Te rozważania nie mają większego znaczenia, gdyż zbudował on swoją teorię na bazie wieloletniej praktyki, a kliniczne doświadczenia stanowią jej potwierdzenie. Zasada jest prosta, choć pragmatyczna: jeżeli produkty pochodzenia zwierzęcego, roślinnego lub mineralnego zostaną zaszczepione w dużych dawkach królikowi doświadczalnemu, mają one (co dowodzą fakty) całkowicie odwrotny skutek niż w przypadku, gdyby zostały podane w maleńkich dawkach. Dlatego właśnie mówi się o mniejszym lub większym rozcieńczeniu w produkcji leków homeopatycznych, wiedząc, że im bardziej lek jest rozcieńczony, tym głębsze jest jego działanie. Wyjaśnienie naukowe tego zjawiska jeszcze nie jest całkowicie przyjęte, pomimo wielu prac w tej dziedzinie. W żadnym przypadku nie można jednak stwierdzić, że ta forma medycyny sama przez się wywołuje choroby psychiczne.

Istnieje więc tysiące leków homeopatycznych, pochodzących z królestwa minerałów, roślin, zwierząt, a nawet ludzi (rozcieńczone roztwory wydzielin). Każdy z nich zgadza się z eksperymentalną obserwacją objawów, określaną przez to, co zwiemy patogenezą. Chodzi o ogólną obserwację objawów (symptomatologię), w mniejszym lub większym stopniu, dotyczącą ciała lub psychiki ludzkiej (a najczęściej obu). Dla lekarza homeopaty problem polega więc na postawieniu diagnozy, zarazem dokładnej (jak w przypadku medycyny klasycznej), jak i rozszerzonej na inne wymiary. Następnym etapem będzie poszukiwanie w dziedzinie szerokiego wachlarza terapeutycznego lub lekarstw, które odpowiadają możliwie najlepiej przedstawionym zaburzeniom. Należy wynaleźć produkt, który podany pacjentowi w dawkach toksycznych, wywołałby u zdrowej osoby dokładnie tę chorobę, na którą skarży się pacjent. Ten produkt, homeopatycznie rozcieńczony, może być bardzo skutecznym lekarstwem. Dlatego to możemy powiedzieć, że w homeopatii choroba leczona jest poprzez chorobę.

Ta forma medycyny wcale nie wyklucza (wręcz przeciwnie) odkryć naukowych w dziedzinie biologii, radiologii, itd. Może ona być doskonałym uzupełnieniem medycyny klasycznej, tym bardziej że jest ona medycyną w wymiarze osobowym, biorącą pod uwagę całokształt istoty ludzkiej, w jedności ciała i psychiki.

Tymczasem pewne dodatki do praktyki homeopatycznej, które powodują udział w niej wymiaru bardziej nadprzyrodzonego, choć pseudonaukowego mogą okazać się niebezpieczne na polu psychicznym i duchowym. W ten to sposób radiestezja stosowana w celu diagnostycznym może zrodzić więzy (zniewolenia). Zależy to od wrażliwości chorego, lecz także od tego, co radiesteta angażuje w swoją metodę.

Przytoczymy przykład trzydziesto jednoletniej kobiety, która przyszła do nas z powodu nerwicy lękowej, spotęgowanej przez szczególnie głośne ataki o charakterze histerii. Wywiad wydawał się nie ujawniać ani struktury predysponującej, ani wydarzeń wywołujących uraz w dziedzinie psychiczno–emocjonalnej. Ten stan rozwijał się od długich lat (około dziesięciu). Ona sama poprosiła o modlitwę o rozeznanie, która ujawniła wytrwałe uczęszczanie do licznych radiestetów, uzdrowicieli oraz magnetyzerów. Szczegóły te chora zupełnie pominęła. Modlitwa o uwolnienie przyniosła ustanie zaburzeń w ciągu kilku dni i od tego czasu nie było żadnego nawrotu choroby.

Takie praktyki radiestezyjne także mogą zaostrzyć stan depresyjny. U osób modlących się, najczęściej wyjałowiają one modlitwę.

Należy więc podkreślić, że magnetyzm – niezależnie od formy – jest z punktu widzenia naukowego źle zbadany (w dzisiejszych czasach teorie na ten temat są śmieszne lub nie do przyjęcia). Może on pociągnąć za sobą diabelski wpływ, nawet jeżeli wywołuje z początku pozytywne skutki. W rzeczywistości powracają bardzo często, nawet po dłuższym czasie, te same objawy, niekiedy o wiele głębsze, o charakterze psychicznym.

Należy więc właściwie wybrać swego homeopatę, ponieważ ta medycyna, wolna od wszelkich wpływów mniej lub bardziej ezoterycznych przynosi rezultaty podobnie zadowalające jak medycyna chemiczna, tylko za pomocą środków mniej agresywnych dla organizmu lub psychiki.

Akupunktura

Akupunktura jest medycyną alternatywną, pochodzącą z bardzo dawnej tradycji chińskiej. Przeżywa ona dzisiaj pełnię swego rozwoju, stawiając nauce poważne pytania. Nie należy spostrzegać w niej tylko zwykłej techniki terapeutycznej. Oznaczałoby to, że nie uznajemy doktryny filozoficznej i religijnej, która jest jej podstawą i określa w rzeczywistości jej praktykowanie. Dla lekarza akupunkturzysty Europy Zachodniej problem tkwi (jeżeli on sobie go stawia) w sposobie przedstawienia teorii w jej aspekcie naukowym lub duchowym.

Skuteczności metody nie trzeba już udowadniać, gdyż najbardziej zaskakujące rezultaty zostały osiągnięte przez zwykłe pobudzenie jednego lub wielu tych stycznych punktów akupunktury. Punkty te można wyodrębnić poprzez badanie (wykrycie) elektryczne (różnice oporności pozornej skóry w stosunku do sąsiednich okolic skóry). Mają one specyficzne właściwości i są połączone ze sobą południkami (kanałami), przez które bez ustanku krąży energia w ciele. Należy jednak od razu uściślić, że pojęcie energii zastosowane tutaj ma tylko mały związek z tym, co zazwyczaj on dla nas znaczy.

Według tej koncepcji przyczyną choroby jest zachwianie równowagi tej energii w jednej lub wielu strefach ciała. Leczenie polega na przywróceniu tej równowagi poprzez pobudzanie (wzmacnianie) lub zobojętnianie (znieczulanie (rozproszenie) pewnych punktów. Pobudzanie może nastąpić w różny sposób: masaże w określonych miejscach, igły, mikropręty, nawet promienie lasera.

Jest to problem rozstrzygany rozumowo. O ile naukowe wytłumaczenie nie zadowala jeszcze umysłu, zainteresowanie tą metodą trwa, a jej zastosowanie w tych granicach jest całkiem bezpieczne.

Tymczasem byłoby dobrze powiedzieć parę słów o doktrynie, która stanowi podwalinę tej techniki i rozjaśnia w pewien sposób (choć jeszcze niezadowalający) jej zastosowanie. Chodzi o filozofię taoistyczną, w której podejście antropologiczny opiera się na odmiennych podstawach niż judaizm lub chrześcijaństwo. Niejasność tej filozofii jest poważna, co tłumaczy liczne dewiacje, które zrodziła doktryna taoistyczną.

Według najstarszego wyobrażenia, taoizm sięgałby pamięcią do pierwszego cesarza chińskiego
Fo–Hi, od którego otrzymaliśmy Yi–King lub „Księgę przemian”. Mówi się, że aby zapisać naukę, którą odebrał z pierwotnej tradycji, Fo–Hi podniósł oczy ku niebu, potem spuścił je do ziemi i zapisał na tabliczkach osiem Kana, czyli podstawowych symboli tradycji chińskiej. Każde Kana zostało utworzone przez nakładanie się unii przerywanych lub ciągłych. Znak ciągły przedstawia yang a linia przerywana yin (wrócimy jeszcze do tych znaków). Te dwa bieguny yang i yin, podporządkowują sobie wszelką klasyfikację nauki chińskiej (z której wypływa akupunktura) i stanowią elementy dwoistości początkowej, która łączy się, aby utworzyć najwyższą zasadę jednoczącą, zwaną Tao.

Począwszy od tych podstaw filozoficznych, wywodzących się z Yi–King, wykształciły się liczne i nieograniczone interpretacje: społeczne, astrologiczne, magiczne, wróżbiarskie, metafizyczne i inne.

Dopiero w VI wieku przed Jezusem Chrystusem ta taoistyczna filozofia religijna skonkretyzowała się na opisanych podstawach. W ten sposób wyszła z abstrakcji ogólnoświatowa zasada bezprzedmiotowa działająca za pośrednictwem yin i yang, których rytmiczna równowaga stanowi jej podstawową zasadę. Rzeczywistość egzystencji naszej i całego stworzenia w swoich najmniejszych szczegółach byłaby według niej utworzona z yin i yang. One same byłyby niezależne jedno od drugiego, lecz łączyłyby się w jedność. Silną regułą, która zajmuje honorowe miejsce w tych nieustających przemianach, jest Tao.

Ze względu na te elementy lekarze chińscy, którzy w dużo większym stopniu są filozofami niż specjalistami w anatomii, zajęli się interpretacją zjawisk tak fizjologicznych jak i patologicznych. Z tego punktu widzenia życie niezależnie od formy ulegałoby zmianom pod wpływem energii dwupostaciowej, yin i yang, których kompetencje przeciwstawiają się wzajemnie. Nie istnieją one inaczej, jak tylko jedno ze względu na drugie; przekształcają i uzupełniają się nawzajem. Zmienność ich wzajemnych stosunków jest podstawą egzystencji, takiej jaką znamy. Na przykład, noc jest tylko dlatego, że istnieje dzień, ponieważ przejście jednego w drugie daje to, co nazywamy „nyct–hémere” (dzień i noc, jedność fizjologiczna czasu). Yin i yang, w swoim wzajemnym stosunku zwanym Tao, są źródłem wszystkich rzeczy, zasadą, dzięki której życie należy do kosmosu.

Yin jest materią, yang jest energią. Yin jest zimniejszy, cięższy, ciemniejszy, bardziej wewnętrzny, niższy i wolniejszy; yang jest cieplejszy, lżejszy, bardziej zewnętrzny, wyższy, bardziej świetlisty i szybszy. Mogą one jednak istnieć tylko w porównaniu jednego z drugim. Chińczycy swoje rozważania filozoficzne zastosowali do istoty ludzkiej z tak dużą dowolnością ze względu na niewielkie znaczenie, jakie miała dla nich anatomia przez długi czas.

Cechy yang to: dynamizm, męskość, energia intelektualna, uczucie gorąca, lekkość. Z kolei cechy yin to: niemoc (słabość), kobiecość, korpulentność, uczucie zimna, ociężałość. Ludzie i zwierzęta o długich kończynach i krótkim tułowiu są yang; ludzie i zwierzęta o krótkich kończynach i długim tułowiu oraz starcy są yin!

Ze względu na zewnętrzne przemiany yin i yang podlegają ważnym wahaniom. U człowieka zdrowego te dwie zasady współistnieją normalnie w harmonijnej równowadze, którą organizm bez przerwy stara się utrzymać; ich nierównowaga przywołuje chorobę lub o niej świadczy. Akupunktura, która działa na drogach przepływu energii, pozwala przywrócić równowagę zaburzonych czynności.

Od bardzo dawna, początkowo uzdrawiacze, a następnie lekarze, odnajdywali w schemacie istnienia, pochodzącym z taoizmu, elementy godne wykorzystania. Dopiero w XVII wieku ta nauka, zrodzona w Chinach, została nazwana przez jezuitów akupunkturą.

Oczywiście trudno jest nam, ludziom Zachodu, przyjąć bezkrytycznie taki punkt widzenia na antropologię. Najbardziej niepokojącym z punktu widzenia chrześcijaństwa jest dążenie taoizmu do włączenia życia ludzkiego i wszelkich jego dziedzin w rodzaj fatalizmu dwupostaciowego. Słuszne jest stwierdzenie, iż elementy naturalne, ziemskie, astronomiczne i inne mają duży wpływ na człowieka. Jednak nie do tego stopnia, aby jego wolność lub cierpienie zamknąć w stan huśtawki, w większym lub mniejszym stopniu niezmienny, między yin i yang. Te szczególne koncepcje, których nie chcemy osądzać, a których dzisiejsza nauka jak i duchowość hebrajska lub chrześcijańska nie mogą w całości potwierdzić, nie przekreślają zapewne zainteresowania samą metodą. Ciało ludzkie rjje powierza nam wszystkich swoich tajemnic i nadchodzące lata mogą dla nas chować wiele niespodzianek. Jeszcze w latach 70. punkty akupunktury nie były naukowo wyjaśnione, podczas gdy teraz tłumaczy się je łatwo za pośrednictwem studiów histologicznych lub detekcji galwanometrycznej.

W rzeczywistości jedynym prawdziwym niebezpieczeństwem akupunktury jest dołączenie do niej praktyk o charakterze okultystycznym, co zobaczyliśmy już na przykładzie homeopatii. Najważniejszym jest więc także w tym przypadku dobry wybór wykonawcy akupunktury.

© Wydawnictwo M
e-mail: wydm@wydm.pl
http://www.wydm.pl

Jeden komentarz

  • Janek

    Hmm przyznam się że takiego zgniłego jaja się tu nie spodziewałem… Homeopatia i akupunktura u samych podstaw jest zła i niebezpieczna, kwalifikowane jako poważne zagrożenie duchowe, a w artykule doradza sie ostrożne dobieranie homeopaty lub akupunkturzysty. Równie dobrze możecie napisać żeby ostrożnie i z rozwagą dobierać sobie wróżbitę najlepiej katolika z darem proroctwa bo co powie nauka za lat 10 niewoadomo. Odsyłam do artykułów choćby o. Posackiego i encyklopedii zagrożeń duchowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA ImageChange Image