KOŚCIÓŁ ŚWIĘTY

Ostatnio zwróciłem uwagę na apostolskość Kościoła. Kościół to przedłużone ręce Boga na ziemi. Dlatego w święceniach kapłańskich, w konsekracji biskupiej gest przekazywania władzy Bożej to gest położonych rąk na głowie kandydata do święceń. Te ręce Boga są w każdym pokoleniu przedłużane o

Następnych święconych i konsekrowanych biskupów i kapłanów. Są to ciągle te same apostolskie ręce.

Dziś pragnę się zatrzymać nad kolejnym rysem tajemnicy Kościoła. Kościół jest rzeczywistością świętą. Kościół jest święty. W kapłańskich rękach znajduje się Eucharystia, Ciało i Krew Chrystusa, znajduje się moc odpuszczania grzechów, w tych rękach Bóg złożył Pismo Święte i biskupom zlecił jego wykładnię. W Kościele znajduje się więc wszystko to, co jest potrzebne do zdobycia świętości. Ale świętość Kościoła nie polega tylko na tym, że są w nim święte skarby. Kościół jest święty, to znaczy wspólnota ludzi jest święta, my wszyscy zgromadzeni wokół ołtarza jesteśmy święci, bo wszyscy stanowimy Kościół. Gdy mówimy, że ktoś jest święty, to sobie wyobrażamy herkulesa ducha, który zawsze odnosi zwycięstwo. Wydaje się, że święty to człowiek kanonizowany, to wyniesiony ponad poziom normalnego życia. W tej sytuacji nikt z nas z ręką na sercu nie może powiedzieć: ja jestem święty.

Dotykamy tu sprawy bardzo istotnej. Z czym można porównać świętość? Świętość trzeba porównać ze zdrowiem. Święty to człowiek duchowo zdrowy. Jeśli chcemy mówić o Kościele świętym, to jedno podobieństwo może nam pomóc w zrozumieniu jego tajemnicy — chodzi o szpital, o całą organizację służby zdrowia. Otóż cała służba zdrowia jest nastawiona na ratowanie zdrowia ludzi. W szpitalu chodzi o zdrowie. Kościół jest takim wielkim szpitalem, w którym chodzi o zdrowie ducha. O ile w szpitalu, z punktu widzenia możliwości medycyny, istnieją pewne ograniczenia, nie ma odpowiednich środków albo wiedza medyczna jest jeszcze za mała i nie może w konkretnej sytuacji zaradzić, o tyle w szpitalu, jakim jest Kościół, ze strony jego wyposażenia nie ma żadnych ograniczeń. Kościół dysponuje wszystkimi środkami, którymi może w pełni przywrócić człowiekowi zdrowie ducha.

Istnieją natomiast ograniczenia ze strony pacjentów. Jeśli pacjent nie stosuje się do wskazań lekarza, to ten może być idealnym lekarzem i może mieć wszystkie środki do dyspozycji, a pacjent będzie ciągle chory. Jesteśmy takimi pacjentami, którzy niezbyt pilnie stosują się do zaleceń głównego Ordynatora tego wielkiego szpitala, jakim jest Kościół. Chodzi o Jezusa Chrystusa. Jego zalecenia są konkretne, natomiast my traktujemy je tak, jak wiele zaleceń lekarzy. Lekarz mówi: uważaj na jedzenie, rzuć palenie, uważaj, aby nie pić wódki, a my lekceważymy te polecenia i dlatego wciąż chorujemy. Tak jest i z naszą świętością. Jeżeli popatrzymy na nią od tej strony, okaże się, że każdy z nas chciałby być w pełni duchowo zdrowy. W każdym z nas jest coś ze świętości, tego Bożego duchowego życia, jest przynajmniej pragnienie uczestniczenia w tym życiu w pełni.

Jeśli posuniemy to podobieństwo jeszcze o krok dalej, na personel, to zrozumiemy, że prawie cały personel w Kościele jest chory. Pracuje i równocześnie się leczy. Tak bywa i w wielu szpitalach. Lekarz sam może długie miesiące chorować na raka i w tym czasie może pomagać wielu ludziom w powrocie do zdrowia. Kapłan może być daleki od świętości, od pełnego zdrowia duchowego, a może równocześnie pomagać wielu wiernym w osiągnięciu świętości. Często bywa tak, że wierni osiągają wyższy poziom zdrowia duchowego aniżeli ci, którzy ich leczyli. Jak w szpitalu istnieje ciągle napięcie między chorobą a zdrowiem, między śmiercią a życiem, bo ciągle o to szpital walczy, tak samo w Kościele od początku istnieje napięcie między świętością a grzechem. Św. Paweł pisze listy i zwraca się do różnych Kościołów jako do „świętych” i w tym samym liście robi im rachunek sumienia, i to z grzechów poważnych. Pisze do ludzi, którzy tęsknią za duchowym zdrowiem, ale równocześnie zdaje sobie sprawę, że ma do czynienia z ludźmi grzesznymi. W Kościele świętość zmaga się ustawicznie z grzechem, ciągle ten grzech przezwycięża, podobnie jak w szpitalu zdrowie odnosi zwycięstwo nad chorobą. W tym znaczeniu Kościół jest, był i będzie święty.

Najpełniej tajemnicę świętości Kościoła objawiają święci kanonizowani. Oni są tymi, którzy w tym szpitalu osiągają pełnię zdrowia duchowego. Kanonizacje przypominają nam prawdę, że w każdym pokoleniu są ludzie cieszący się pełnią zdrowia ducha, pełnią świętości. Ci właśnie święci najpełniej objawiają tajemnicę świętości Kościoła.

Mówiąc o świętym Kościele zwykliśmy widzieć grupę alpinistów, fantastycznie zdrowych i silnych ludzi, dla których nie ma żadnej trudności, wszystko potrafią pokonać. Taka tendencja do tworzenia Kościoła tylko z ludzi świętych, Kościoła, w którym nie ma miejsca na grzesznika, istnieje w każdym pokoleniu od samego początku. Jest to tendencja typowo faryzejska. Właśnie faryzeusze uważali, że świętość, a z nią zbawienie, jest dostępne wyłącznie dla ludzi doskonałych. Ciągle ludzie chcą widzieć w Kościele zawodników, którzy zawsze wygrywają. Jest to olbrzymia pokusa, z którą Kościół walczy dwa tysiące lat i nie może jej pokonać. Ciągle się krytykuje Kościół, że nie jest ekipą olimpijską. Kto widzi Kościół jako szpital, ten go nie krytykuje za to, że gromadzi ludzi chorych. W Kościele jest miejsce dla największego grzesznika. Może być zupełnie połamany, zdruzgotany i nikt go nie zostawi za progiem, bo jeśli w nim tętni życie, jest dla niego miejsce w naszym Kościele. Tą odrobiną życia jest owa świętość. Cały szpital staje na nogi, aby tego człowieka ratować.

Trzeba pamiętać, że faryzeusze mieli do Chrystusa pretensje, gdy się zbliżał do grzeszników. On wówczas odpowiedział: Zdrowi nie potrzebują lekarza, ale źle się mający. Wystąpił w roli lekarza i tak ustawił cały Kościół. Jeśli chcemy spojrzeć właściwie na świętość Kościoła, trzeba to uczynić od tej strony. W tak świętym Kościele każdy z nas się odnajdzie, każdy może usłużyć innym, jak to bywa na sali, kiedy ci przed operacją usługują tym po operacji, bo wiedzą, że ta wzajemna pomoc w słabości jest potrzebna.

Odkrycie świętości Kościoła, tej w wymiarach ewagelicznych, daje człowiekowi wiele pokoju, a równocześnie zmusza do ostrożnego wypowiadania każdej krytycznej uwagi pod adresem Kościoła.

UWIERZYĆ W KOŚCIÓŁ – KS. EDWARD STANIEK

2 komentarze

  • o.Misjonarz

    Nie mogę pozbyć się myśli, że Europa – co nasi apologeci często podkreślają – ma chrześcijańskie korzenie ale tylko dlatego, że Kościół rzymski wyrżnął wszystkich, którzy się z nim nie zgadzali. To nie triumf idei, ale tępiej przemocy i zbrodni. Takie są niestety nasze korzenie.
    Kościół rzymsko katolicki nigdy nie był nośnikiem jakichkolwiek pozytywnych wartości.
    Stał się jedną z najbardziej pazernych, cynicznych i zdemoralizowanych instytucji w świecie religii.
    Nic tak nie zachęca ludzi do robienia z siebie idiotów – jak religia. Religia gasi światło rozumu. Religa to przymus tępych i niedorozwiniętych pokoleń narzucany przez szamanów następnym otępionym pokoleniom.
    Inkwizycja i jej Malleus Maleficarum jest najlepszym dowodem i przykładem umiłowania przez Kościół rzymsko katolicki życia ludzkiego przez kilkaset lat i parę milionów ofiar.

  • Tomasz Dyć

    logika zdecydowanie kuleje… jeśli Kościół rzymski wyrżnął wszystkich którzy się z nim nie zgadzali – to jak to się stało że w Europie przetrwali żydzi? 😉 on przecież zdecydowanie nie zgadzają się z doktryną Kościoła rzymskiego….
    po pierwsze Kościół nie zajmował się 'wyżynaniem’ bo miał dużo innych rzeczy do roboty
    po drugie nigdy władza Kościoła nie była tak wielka żeby mógł dyktować prawo w każdym miejscu Europy, rzadko kiedy nawet w Italii polityczno-prawnie papież coś znaczył.
    po trzecie inkwizycja kościelna była znacznie łagodniejsza niż sądy świeckie i zdecydowanym nadużyciem jest przypisywanie jej milionów ofiar. Nawet Inkwizycja Hiszpańska (który była organizacją królewską, tylko w Hiszpanii). której czarną legendę zbudowała protestancka Anglia w okresie wojen angielsko-hiszpanskich, wg badań wielu historyków (także nie-katolików), była instytucją zdecydowanie bardziej cywilizowaną niż świeckie sądownictwo i także liczba wyroków skazujących na śmierć była zdecydowanie niższa.
    a po czwarte – ten Kościół zbudował całą cywilizację w której żyjemy – łacznie z prawami człowieka, medycyną, nauką itd
    polecam:
    „Jak Kościół katolicki zbudował zachodnią cywilizację” Thomas E. Woods Jr.
    https://wydawnictwowam.pl/prod.jak-kosciol-katolicki-zbudowal-zachodnia-cywilizacje.25549.htm?sku=41599

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA ImageChange Image