V. ODNOWA CHARYZMATYCZNA W PARAFIACH

Parafia, miejsce każdego bez wyjątku, stanowi uprzywilejowany teren dla sprawdzenia integracji kościelnej OCh.

Zobaczymy, że znajdujemy tam wszystkie przypadki, od pogardy, poprzez dyskretne i słodkie zakorzenianie się charyzmatów, aż do radykalnej przemiany. Na początku roku 1990 przegląd Tychique poświecił dwa wspaniałe numery tej sprawie.

Opory

Można w nich przeczytać zwłaszcza opis tego, co się zdarzyło jednemu z proboszczów wiedeńskich w Austrii. Pod wpływem wylania się Ducha zaproponował swoim parafianom forsowne seminaria i tygodnie wprowadzenia w życie w Duchu Świętym. Początek był bardzo wybuchowy, ale po dwunastu latach nasz proboszcz sporządza skromny bilans. Mówi, że „parafia pozwala dojrzeć bezlitośnie słabości Odnowy: jej wymaganie absolutu i jej pychę, jej opór wobec upomnień, jej skrajne zaufanie tylko do swojego własnego doświadczenia […]. Początki są łatwe, ale przez całe lata trzeba trwać w cieniu pobożnych życzeń, entuzjazmu, uproszczeń i przesady […]. Spotyka się nieodwracalną tajemnicę: Krzyż”.

Iluż charyzmatyków w ten sposób wystartowało pewnego dnia w jakiejś parafii z zamiarem zmiany wszystkiego i z pewnością, że nikt nie oprze się płomieniowi Ducha… i spotkało się z twardym oporem.

Kurt Maeder, charyzmatyczny pastor Kościoła luterańskiego w Alzacji, sądzi ze swej strony, że parafia stała się tak opornym terenem dla zmian, że wszelka odnowa doprowadza do prawdziwej duchowej walki, często długiej i wyczerpującej.

Jego współbrat z Kościoła zreformowanego, Alain Schvartz, jeden z pionierów francuskiej OCh, otwarcie opowiedział się za dyskrecją, uważając, że nie powinien czynić ze swojej parafii ośrodka charyzmatycznego, bowiem należy szanować jej dzieje i szeroki wachlarz wrażliwości.

Dyskretne przenikanie

Charyzmatycy zadomawiają się na ogół w swoich parafiach dyskretnie i ofiarnie… z rozmaitymi skutkami. Ocena zawiera także aspekt subiektywny. Tak na przykład dwu obserwatorów tego, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych, dochodzi do odmiennych wniosków.

Amerykanin Kevin Perrotta, dyrektor Pastoral Renewal, przeglądu charyzmatycznego dla formacji kierowników kościelnych, twierdzi, że rzadko zdarzają się parafie, w których OCh, wbrew swoim pierwotnym celom, domagałaby się rzeczywistych zmian.

Natomiast Francuza, Alaina Toledano, podczas niedawnej podróży po Stanach Zjednoczonych uderzyło dyskretne ale rzeczywiste szerzenie się ducha Odnowy w parafiach: parafianie, którzy usiłują dostrzec wezwanie Pana zanim się zaangażują, kładąc nacisk na formację ludzi, starają się w trosce o identyczność wspólnotową odrodzić dziesięcinę dla wynagrodzenia świeckich pracowników dyżurnych. Dodaje, iż zasługę należy przypisać nie tylko OCh, ale także cursillos.

We Francji dyskretne ale skuteczne i przynoszące dobre skutki zadomowienie dokonało się w jednej z parafii miasta Dijon, w której piętnaście lat temu ks. Bourland zainicjował ducha modlitwy, wspólnoty, rozeznania charyzmatów dla podniesienia jakości posługi…

Innym wybitnym przykładem jest paryska parafia Trójcy Świętej, urzędowo powierzona wspólnocie Emmanuel i na temat której zdania są podzielone. Prawdą jest, jak stwierdza jeden z działaczy Akcji Katolickiej, że nigdy dotąd parafia nie była tak dynamiczna i tak misyjna. Jednakże współbracia z sąsiednich parafii czy byli kierownicy katechizacji licealnej w dzielnicy nie znoszą pobożności retro i żelaznych przekonań wspólnoty Emmanuel.

Warto by śledzić parafię w Epinay–sur–Senart, ostatnio powierzoną wspólnocie Nowa Droga, oraz zbadać, czy Franciscan School of Evangelisation, która proponuje biskupowi Detroit ryzyko zamknięcia około dwudziestu parafii miasta z powodu nierentowności, wygra swój zakład.

Podobnie jak dawne misje

Wydaje się, iż zaczyna się rozwijać inny sposób działania OCh w parafiach: misje w danym stylu. Niektórzy ordynariusze, jak kard. Danneels w Brukseli czy bp Gilson, zrozumieli, że mogą wykorzystać powiew misyjny w OCh. Biskup z Mans zaangażował na pół etatu jednego z księży swojej diecezji w grupie charyzmatycznej, by głosił misje w parafiach, które o to poproszą.

Lion de Juda, Chemin neuf także proponują misje parafialne.

Jedna z gałęzi Fondation du monde noiveau – Nouvelles Communautes chrétiennes – za zgodą biskupa z Wersalu organizuje tygodnie modlitw i formacji, po zakończeniu których proponuje się parafianom, by tworzyli małe grupy, które nazywają discipolats.

W Irlandii ekumeniczna wspólnota Christian Renewal Center od lat piętnastu urządza misje parafialne.

Parafie charyzmatyczne

Ale istnieją także przykłady parafii dosłownie i widocznie przemienionych przez OCh. Sam Kevin Perrotta doliczył się ich ponad sto w amerykańskim Kościele katolickim.

Ulotka stworzona przez wspólnotę księży z uniwersytetu w Steubenville pyta: „Czy nie zechcielibyście zobaczyć, jak wasza parafia nabiera życia pod tchnieniem Ducha?” Jeśli tak, to wiedzcie, „że klucz do tego stanowią kapłani”; o ile są napełnieni Duchem Świętym, to parafianie nie zdołają się im oprzeć.

Podobnie, choć z pewnymi niuansami, sądzi Kurt Maeder, dla którego podstawowym warunkiem odnowy jakiejś parafii jest istnienie pasterza, przywódcy ludzi, który wyznacza duchowy kierunek parafii, pozostając – na wzór samego Chrystusa – w uzależnieniu od Ojca. Tak na przykład w parafii St Mary w Ottawie, w chwili przybycia księdza Bedarda, na mszę przychodziło zaledwie 25 osób. Przez dwa lata głosił jedynie zdanie się na Pana, bowiem miał przed sobą wizję takiej właśnie zdanej na Boga parafii. Dzisiaj jego kościół jest przepełniony, a parafianie wykonują czterdzieści różnych posług. Jezuita Christian Soudee po przybyciu do okolicy Mahadistra (dwadzieścia trzy parafie) na Madagaskarze, organizował trzydniowe rekolekcje charyzmatyczne. Po kilku latach owoce okazały się widoczne: powiększenie się liczby praktykujących, wzrost powołań oraz próśb o udzielenie sakramentu małżeństwa.

Parafię St Alphonse w Langdon (Stany Zjednoczone) dosłownie podpaliła siostra Linda Koontz swoimi kazaniami. Obecnie rada parafialna rozpoczyna swoje spotkanie jedną godziną adoracji, podjęła się też licznych dzieł, jak np. pomoc materialna i duchowa rolnikom przeżywającym trudności gospodarcze.

Są też parafie, które zostały stworzone od samego początku: na przykład parafia księdza Lafreance’a w Nowym Orleanie czy księdza Nolana w Minneapolis. Ludzie schodzą się w promieniu 50 km, tak bowiem przyciągające jest duszpasterstwo charyzmatów (łącznie z uzdrawianiem), jakie tutaj się stosuje.

Zjawisko parafii St. Boniface (św. Bonifacego)

Warto wspomnieć typowo amerykański sukces.

Kiedy ks. Mike Eivers został mianowany w roku 1975 proboszczem parafii St. Boniface w Pembroke na Florydzie, miał nadzieję, że Duch zmieni wiernych tak, jak zmienił jego serce. Jednakże mimo sympozjów formacyjnych, grup modlitewnych, wylania Ducha Świętego na 1500 parafian, nic szczególnego się nie działo.

W trzy lata później, uczestnicząc wraz ze swoim diakonem, Perry Vitale’m w seminarium na temat kościelnych wspólnot podstawowych w Ameryce Łacińskiej, doznał olśnienia: dlaczego nie podzielić parafii na małe wspólnoty? Jego przeczucie zostało poparte wiadomością z Seulu, gdzie pastor ewangelicki, Yonggi Cho, utworzył w swojej parafii 27000 komórek (dziś jest ich 50 000[1])! Myśl owego pastora znalazła odbicie na dwa kroki od Mike’a Eiversa, w zespole kalwaryjskim Kościoła Bożego w Orlando i w Garden Grove Community Church w Kalifornii, gdzie istniało 1000 komórek.

W oparciu o te doświadczenia proboszcz i jego diakon w roku 1983 powołali do życia program intensywnej formacji kadry kierowniczej i w rok później zostało uformowane jakieś czterdzieści komórek. Mimo to ks. Eivers i Perry Vitale udali się do Seulu na sesję, w której uczestniczyło 350 kierowników parafii przybyłych z całego świata. Po powrocie doszli do wniosku, że chociaż teologia była częściowo nie do przyjęcia przez nas, formuła okazała się godna zastosowania. Wrócili także z przekonaniem, że powodzenie dzieła zakłada: 1. stuprocentowe zaangażowanie pasterzy, bo nie chodzi o program, ale o sposób życia; 2. formację liderów (opartą na tradycjach duchowych, na Soborze Watykańskim II, na Evangelii nuntiandi…); 3. przyznanie pierwszeństwa ewangelizacji. Podstawową troską komórki jest apostolstwo w otoczeniu przez zastosowanie metody zwanej bombą. Sporządza się wykaz osób, z którymi utrzymywany jest kontakt. Za każdą taką osobę odbywają się modlitwy i zwraca się na nie szczególną uwagę, aby złapać najstosowniejszy moment do przekazania im Jezusa Chrystusa. Następnie należy rozróżnić, czy dane osoby są powołane do wejścia w komórkę i podążania w niej ku wylaniu się Ducha Świętego.

W miarę jak powiększają się komórki, dzielą się na dwie, jak w procesie biologicznym. Mikę Eivers postanowił sobie dotrzeć do 600 rodzin katolickich, dotąd nie objętych i do 800 niekatolików na terenie swojej parafii. Głos Kościoła musi się zatem rozejść po wielkich sklepach, po salonach piękności, poprzez stukanie od drzwi do drzwi…

Obecnie połowa parafian od St. Boniface otrzymała wylanie Ducha Świętego, a jedna trzecia (czyli 500) spotyka się w czterdziestu trzech komórkach dzielnicowych lub specjalistycznych (wdowcy, samotni, młodzi, emeryci, bezrobotni, piastunki dzieci…). Każda komórka odbywa dziewięćdziesięciominutowe spotkania raz w tygodniu z dokładnym programem (śpiew, modlitwa, dyskusja, nauczanie, video księdza Eiversa). Członkowie komórek spędzają tygodniowo godzinę na adoracji, dzielą się częścią swoich dochodów i zatrudniają się w siedemdziesięciu siedmiu proponowanych posługach.

Od roku 1987 parafia St. Boniface organizuje sympozja celem rozszerzania swojej metody. Przybywają ludzie z całego świata. Doświadczenie to, podjęte w Europie przez parafię S. Eustorgio w Mediolanie (która w czerwcu 1991 zorganizowała drugie europejskie sympozjum), zaczyna się rozszerzać w Europie. Jednakże system komórek parafialnych powoduje poruszenie, jeśli jest brutalnie narzucany przez jakiegoś księdza czy grupę ludzi, którzy sądzą, że znaleźli metodę bezbłędną. Jeśli wierzyć księdzu Eiversowi, znajdujemy się w przededniu nowej fali ewangelizacyjnej poprzez parafie, dzięki odkryciu Kościoła domowego z Dziejów Apostolskich. Stwierdza: „niezależnie od nazwy: wspólnota podstawowa w Ameryce Południowej, mała wspólnota chrześcijańska w Afryce, komórki w Korei, chodzi o tę samą rzeczywistość. Dla wielu ludzi są to bramy wejścia do Kościoła; bez tego nigdy by nie umieli znaleźć drogi do niego”.


P R Z Y P I S Y :

[1] dane z końca lat 80-tych.

© Wydawnictwo M

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA ImageChange Image