ANEKS – SZATAN – OPĘTANIE – EGZORCYZM: Jedenaście pytań – jedenaście odpowiedzi

1. Od czasu Soboru Watykańskiego II i Würzburskiego Synodu prawie żaden temat kościelnej nauki nie wzbudził w środkach masowego przekazu tyle zainteresowania, co pytanie o szatana, o opętanie i egzorcyzm, co należy tutaj wyjaśnić?

Można wskazać na różne powody tego dość niezwykłego zainteresowania się sprawami demonologicznymi. Są tacy, którzy twierdzą, że publiczność zaczęła się już stopniowo nudzić scenami seksu i gwałtu, dlatego niektóre mass media próbują rozglądać się za innymi dreszczowcami, i to właśnie upatrzyły sobie w przedstawieniu tematyki demonicznej. Typowym dla tego nowego trendu jest film Egzorcysta, co miało miejsce jeszcze na długo przed pojawieniem się naszego obrazu filmowego pt. Fall Klingenberg (o podobnej treści – uwaga tłum.). Inni zaś zwracają uwagę na to, że wiara w panowanie człowieka nad światem została mocno zachwiana. Coraz więcej ludzi wątpi w to, że nauka i technika dysponuje cudowną receptą na rozwiązanie wszystkich zagadek świata. Wiele spraw wciąż pozostaje dla krytycznego i dociekliwego umysłu człowieka nie do wyjaśnienia. I właśnie ten irracjonalny czynnik miałby według niektórych spełniać fascynującą rolę – która wyzwala ten rodzaj zainteresowania. Toteż nic dziwnego, że wiara w ponadzmysłowe moce, w „ponadziemskich astronautów-bogów”, w pełne tajemnic zjawiska w trójkącie bermudzkim, w czarną magię i demoniczne siły daje znać o sobie w coraz to większym stopniu.

Schorzenie wywołane brakiem sensu życia.

Tutaj dotykamy korzeni tej fascynacji irracjonalnością. Nierzadko bowiem spotyka się ludzi, a wśród nich wielu młodych, których ogarnia lęk z powodu bezbrzeżnego odczucia bezsensowności życia. Zjawisko to wywołuje nieraz więcej kłopotów niż same problemy seksualne. Bez zawierzenia Bogu człowiek popada z sytuacji w sytuację bez wyjścia. Do opustoszałego serca zaczynają przenikać fascynacje zastępcze: narkomania, szał seksualny, utopijne marzycielstwo, zabobon i astrologia. Jestem po prostu wstrząśnięty, gdy myślę o niektórych listach ostatnio otrzymanych. Są to listy, przez które przemawia strach przed demonami. Strach ten jest w istocie czymś różnym niż zwykła wiedza o istnieniu diabła.

2. Czy istnieje diabeł?

Papież Paweł VI podczas generalnej audiencji w dniu 15 listopada 1972 roku wyjaśnił: „Wiemy, że w rzeczywistości istnieje ta istota, która wywołuje to ponure zamieszanie”. W związku z tym monachijski dziennikarz Hannes Bürger 22 lipca 1976 roku w zachodnioniemieckim radiu (West-deutscher Rundfunk) oświadczył: „Wobec tego rodzaju gadaniny, która już dawno nawet przez katolickich teologów została doprowadzona do absurdu, można się tylko uśmiechnąć”. – Czy papież jest osamotniony w tym nauczaniu?

Istnienie złych mocy jest prawdą wiary.

Nie chcę wchodzić w ten chełpliwy ton, w jaki uderzył Hannes Bürger. Powiem tylko, że błędem jest wmawianie dzisiejszej katolickiej teologii, jakoby ona zaprzeczała istnieniu złych duchów. Profesorowie Karl Rahner i Herbert Vorgrimmler określają „istnienie ponadludzkich złych sił i mocy (demonów) i ich działania w świecie” jako „prawdę wiary”. Profesor Leo Scheffczyk (Uniwersytet w Monachium) wyjaśnia, że „szatan w nauczaniu Jezusa występuje jako przeciwnik dzieła zbawienia”. „Wielorakie moce – tak pisze również profesor Heinrich Schlier (Uniwersytet w Bonn) – które przecież wciąż rozprzestrzeniają tylko szatańskie wpływy, przejawiają w danych wypadkach rodzaj osobowego działania”. U kardynała J. Ratzingera czytamy zaś: „Egzorcyzm nad oślepionym przez szatana światem należy nierozerwalnie do duchowej drogi Jezusa i do centrum zarówno Jego, jak i Jego uczniów posłannictwa”. Diabeł, jak wyjaśnia również Walter Kasper, „jest tą niesamowitą siłą chaosu w kosmosie stworzonym przez Boga. Tego rodzaju perwersja […] może pochodzić od istoty obdarzonej duchowym poznaniem i wolną wolą”.

Mógłbym jeszcze wymienić wielu innych teologów, a wśród nich także i ewangelickich. Te powyższe przykłady niech nam jednak wystarczą. Prawdą jest też, że niektórzy teologowie, opowiadający się jeszcze przed kilku laty za istnieniem diabła, obecnie zdradzają w tej sprawie pewne zakłopotanie. Chcieliby po prostu zostawić w zawieszeniu istnienie diabła jako bytu osobowego. Należą do nich na przykład Karl Rahner, Otto Semelroth i Wolfgang Beinert.

3. W jakim sensie istnienie złych duchów należy traktować jako prawdę wiary?

Sobór Laterański IV w 1215 roku naukę Kościoła na ten temat zwięźle ujął: „Bóg w swej wszechmocy na początku czasu jednakowo stworzył oba porządki bytów z niczego: duchowe i cielesne, to znaczy świat aniołów i świat ziemski, a następnie świat ludzki, który w jakiś sposób obejmuje oba światy, ponieważ składa się z ducha i ciała. Diabeł zaś i inne złe duchy zostały z natury swej przez Boga stworzone jako dobre, a stały się złymi z własnej woli”.

Ten wiele znaczący tekst zawiera trzy wypowiedzi:

Po pierwsze: Bóg stworzył wszystko z niczego: aniołów, wszechświat i ludzi. Po drugie: Również złe duchy zostały stworzone przez Boga jako byty dobre, to znaczy jako aniołowie. Zło nie jest strukturalną postawą bytu, nie bytuje jako kosmiczna siła. Po trzecie: Istoty te stały się złymi duchami poprzez odejście od Boga.

Bóg stworzył świat z niczego.

Pojawiły się zarzuty, że Sobór Laterański IV zobowiązująco wypowiedział się tylko w tym, że „wszystko, co nie jest boskie, również pochodzi od Boga”. Co dotyczy zaś diabła i złych duchów (a czemu również nie istnienie świata i ludzi?) było określone tylko hipotetycznie, czyli przypuszczalnie”, a więc nie stanowiło oficjalnej wypowiedzi soborowej. Inaczej mówiąc, Sobór chciał rzekomo tylko powiedzieć: Jeśli istnieją złe duchy, to również zostały stworzone przez Boga, a nie: istnieją złe duchy. Takie tłumaczenie brzmi wykrętnie i sztucznie. Tekst, w którym wyraźnie pobrzmiewają pierwsze wersety z Księgi Rodzaju, mówi wyraźnie, że Bóg stworzył z niczego „na początku czasu świat aniołów i ziemski świat, a potem świat ludzi”.

Wyrwani z mocy diabła.

To, co głosił Sobór Laterański IV, stanowiło odwiecznie katolicką naukę wiary. Synod w Braga w roku 561 wypowiedział się następująco: „Jeśli ktoś mówi, że diabeł nie był na początku stworzony przez Boga jako dobry anioł, i że z natury swej nie jest on dziełem Boga: jeśli ktoś ponadto twierdzi, że wyłonił się on z ciemności i nie ma swego Stwórcy, ale sam stanowi zasadę i substancję zła […], ten niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych. Jeśli ktoś wierzy, że diabeł […] własną mocą wywołuje grzmoty, błyskawice, niepogodę i suszę […], ten niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych”. Jeszcze nawet ostatnio Sobór Watykański II uczy, że w Jezusie Chrystusie Bóg „wyrwał nas z mocy szatana i grzechu”, oraz że działalność Kościoła prowadzi „do zawstydzenia diabła”.

Nauka Kościoła na temat istnienia aniołów i złych duchów jest nam ukazana w podwójny sposób:

Po pierwsze: Oprócz człowieka znajdują się jeszcze inne istoty, które są obdarzone pierwiastkiem duchowym.

W dniu 22 września 1976 roku Konferencja Episkopatu Niemiec oświadczyła: „Byłoby rzeczą zuchwałą, gdyby człowiek uważał siebie za jedyną istotę mogącą być obdarzoną pierwiastkiem duchowym”.

Po drugie: Bunt istoty obdarzone] duchowością przeciwko Bogu znajduje się na progu dziejów ludzkości.

4. W jakim sensie diabeł jest „osobą”?

Dziś niektórzy teologowie utrzymują, jakoby diabeł był tylko symbolem, a nie osobą. Można by „we wszystkich miejscach Nowego Testamentu, w których występuje diabeł, równie dobrze umieścić grzech lub zło”.

Tak jednak nie jest. W Piśmie Świętym czytamy: Diabeł grzeszy od początku (1 J 3,8). Grzeszyć zaś może tylko byt osobowy, obdarzony rozumem i pierwiastkiem duchowym, a nie samo zło.

Kościół uczy, że złe duchy jako upadłe anioły są istotami duchowymi, to znaczy osobami obdarzonymi władzą poznawczą i wolną wolą. „Mimo sprzecznych pozorów – pisze Karl Lehmann – osobowe pojmowanie” diabła nie jest „mitycznym przypuszczeniem, lecz najbardziej klarowną i racjonalną odpowiedzią”.

W związku z tym musimy dwie sprawy przemyśleć:

Po pierwsze: Gdy mówimy o Bogu w Trójcy Świętej jedynym, o aniołach, o ludziach i złych duchach jako „osobach”, to posługujemy się tym pojęciem w sposób analogiczny, ponieważ tutaj chodzi o wypowiedzi oparte na podobieństwie, ale równocześnie daleko więcej na niepodobieństwie.

Osobowe istnienie oznacza oddanie i uczestnictwo. Po drugie: Złe duchy poprzez swój upadek i odwrócenie się od Boga uległy w swoim osobowym bytowaniu perwersji, stając się równocześnie czymś przeciwnym osobie (Unperson – Joseph Ratzinger). One zasklepiły się w sobie i zaślepiły; przez to różnią się od osób w całym tego słowa znaczeniu, które nie są zamknięte w sobie, ale otwarte, gotowe do słuchania i dialogu.

Być osobą oznacza oddanie się i uczestnictwo oraz gotowość do ofiary w imię miłości na rzecz innych. Złe duchy są wprawdzie „istotami o osobowej strukturze”, jednakże przekształciły się „w anonimowe i bez własnego oblicza” rozpływające się byty bezpostaciowe.

5. Czy twierdzenie, że istnieją złe duchy, jest sprzeczne z Biblią?

Profesor Herbert Haag utrzymuje, że papież Paweł VI w swoim przemówieniu z dnia 15 listopada 1972 roku dokonał „pseudoegzegezy”, zestawił ze sobą teksty Pisma Świętego tak, „jak żadnemu studentowi pierwszego semestru u nas nie wolno by było zrobić” (Wyjaśnienie profesora Haaga z dnia 31 stycznia 1973 r.). Gdy Kongregacja Nauki Wiary opublikowała w lipcu 1975 roku dokument Chrześcijańska wiara i nauka o demonach, profesor Haag oświadczył: „Rzym jeszcze raz wypowiedział się nie na czasie”. Także niemieckim biskupom profesor Haag zarzuca, że „chcą podtrzymać nauczanie, które się roi od sprzeczności i nie ma pokrycia ani w dzisiejszej teologii, ani w naukach świeckich”.

Zarzut, jakoby twierdzenie o istnieniu szatana było niebiblijne, jest nie do utrzymania. Kardynał Joseph Ratzinger pisze: „Profesor Haag żegna się z diabłem nie jako egzegeta, nie jako wykładowca Pisma Świętego, lecz jako człowiek „dzisiejszych czasów, który istnienie szatana uważa za niemożliwe do podtrzymania. Autorytetem, na którym opiera on swój sąd, jest dzisiejszy światopogląd, a nie wykład Pisma Świętego”.

„Aby zniszczyć dzieła diabła”.

Szatan jawi się w przepowiadaniu Jezusa jako jego wielki przeciwnik, ale Jezus mówi: Nie ma on jednak nic swego we Mnie (J 14,30); Jezus bowiem przezwyciężył jego władzę: bo władca tego świata został osądzony (J 16,11). Szatan oczywiście nie znajduje się w centrum Chrystusowego nauczania, ale zmaganie się „z mocami demonów” należy do Jego zadania, ponieważ po to przyszedł na świat, aby zniszczyć dzieła diabła (1 J 3,8).

Profesor Karl Kerteige (Monachium) dochodzi do wniosku, że „przy zaprzeczeniu istnienia demonicznych mocy i sił niemożliwe jest dokonanie całościowej interpretacji Pisma Świętego”. Poprzez zwykłą „demitologizującą interpretację biblijnych wypowiedzi” nie da się rozwiązać kwestii odnoszącej się do istnienia złych duchów.

„Groźnej rzeczywistości tych mocy” nie można rozwiązać przez zwykłe „oświecenie”. Właściwą potęgą zła jest oczywiście nie diabeł, ale grzech. Zarzut, jakoby utrzymywanie, że diabeł istnieje, jest wyrazem „beztroskiego” biblicyzmu, nie biorącego pod uwagę znajomości wyników badań historyczno-krytycznej egzegezy, polega na przeczeniu faktowi, że współczesna hermeneutyka z naukowego punktu widzenia wcale nie jest jednoznaczna. Jej „niepodważalne” wyniki nierzadko okazują się błędne albo stwierdzamy, że są tylko zwykłymi hipotezami, to znaczy metodycznie przyjętymi założeniami, które dopiero w ciągu dalszych badań mogą być uznane za słuszne, choć najczęściej są nie do utrzymania. We współczesnych naukach odnoszących się do rzeczywistości duchowej, a w tym także i w teologii, zwłaszcza w biblistyce, aż się roi od hipotez.

6. Czy twierdzenie, że istnieją złe duchy, nie jest „anachronizmem dla oświeconego człowieka XX wieku”?

Zarzut ten bywa stawiany przeważnie w związku z tezą – pojmowaną jako oczywistość – że przekonanie, jakoby istniały złe duchy, pochodzi już z dawno minionego obrazu świata. W ten sposób na przykład do „żydowskiego sposobu myślenia” należy przeświadczenie, że szatan jest „wykładnikiem zła”. Jezus i apostołowie obracali się w „świecie posługującym się takimi, a nie innymi formami myślenia”.

Na to można w ten sposób odpowiedzieć: W czasach Jezusa przekonanie o istnieniu demonów wcale nie należało do panującego obrazu świata. Saduceusze mianowicie twierdzili, że nie ma zmartwychwstania ani anioła, ani ducha (Dz 23,8). Należy także zauważyć, że Pismo Święte bardzo surowo osądza szeroko rozprzestrzenione w starożytnym świecie jasnowidztwo i czary. W Księdze Powtórzonego Prawa zakaz ten brzmi następująco: Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych (Pwt 18,10-12). Wydaje mi się, iż te ostrzeżenia Starego Testamentu można by odnieść także do niektórych „oświeconych ludzi XX wieku”, którzy są zwolennikami niejednego zabobonu. Że zaś zaprzeczenie istnienia diabła nie jest wynalazkiem współczesności, świadczy o tym historia, która wykazuje, że nigdy w dziejach nie brakowało „oświeceniowych” poglądów, traktujących przyjmowanie istnienia złych duchów jako coś nierozumnego i nieprawdopodobnego. Profesor Bernhard Kötting (Münster) zwraca uwagę, że już niektórzy przedstawiciele „oświecenia” (gnostycy) w III wieku twierdzili, iż piekło i diabeł są obrazami fantazji; „człowiek wznieca płomień własnego ognia” właśnie wtedy, gdy dokonuje czegoś złego.

Także w pełnych optymizmu i harmonijnego myślenia wiekach oświecenia, XVII i XVIII w., nie było miejsca dla złych duchów. Zwracam uwagę na główną pracą Balthasara Bekkera (1634–1698) pt. Die bezauberte Welt (Zaczarowany świat) i niektóre prace Christiana Thomasiusa (1655–1728). Obaj autorzy „na podstawie rozumu” odrzucali wpływ złych duchów.

W XIX wieku Schleiermacher był zdania, że wyobrażenie diabła jest tak dalece „niemożliwe do utrzymania”, iż nie powinno się tego „nikomu wmawiać”. Zresztą w teologii ewangelickiej podobne poglądy były już od dawna rozprzestrzenione (Ritschl, Schlatter, Gloege). Rudolf Bultmann mówi o niemożliwości pogodzenia „światła elektrycznego, radia, licznych środków” ze światem „duchów i cudów Nowego Testamentu”.

Co się pokrywa z doświadczeniem rzeczywistości współczesnego człowieka?

W ostatnich latach podobne tezy rozszerzają się także i wśród katolickich teologów. Wspomniałem już o Chr. Duquoc i H. Haagu. Wolfgang Beiner również pisze: „Świat diabła i demonów nie pokrywa się już więcej z doświadczeniem rzeczywistości współczesnego człowieka”. Można by się zapytać, czy czasem również istnienie Boga i Odkupienie przez śmierć krzyżową Chrystusa nie pokrywa się z „doświadczeniem rzeczywistości współczesnego człowieka”?

Ponadto należałoby być nieco ostrożniejszym z tymi wypowiedziami na temat „doświadczenia rzeczywistości przez współczesnego człowieka”. W duchy zaś, jak się okazuje, wierzy daleko więcej ludzi, niż się to potocznie przyjmuje. W dniach 10 i 24 listopada 1974 roku i 19 stycznia 1975 niemiecka telewizja w trzech odcinkach z wielką powagą emitowała głosy duchów nagrane na taśmie magnetofonowej. Emisja ta nie była dziełem teologów ani Kościoła. Zrealizowano ją w imię nauki. Była dziełem współczesnej humanistycznej wiedzy. Głosi się także, że w jednej ze starszych klas gimnazjalnych większość uczniów wyraziła przekonanie, iż we wszechświecie są gwiazdy, na których żyją bezcielesne istoty, czyli duchy.

Osobiście moje przekonanie o istnieniu duchów nie opiera się na tym, że ich głosy nagrano na taśmie magnetofonowej, ale na Bogu, który nam objawił prawdę o niewidzialnym świecie. Musimy przy tym oczywiście widzieć różnicę pomiędzy nauką o tych duchach a fantazją, jaką nam przekazały dzieła sztuki, na przykład średniowieczne obrazy diabła. Oczywiście nasza mowa ma zazwyczaj charakter stwierdzający, niemniej jednak nie wolno nam mieszać rzeczywistości, o której myślimy, z plastycznością wypowiedzi na jej temat. Ponadto nie powinniśmy zapominać, że jeśli mówimy o złych duchach, to za pomocą filozoficzno-teologicznych pojęć nie jesteśmy w stanie wszystkiego wyrazić; spotykamy się tutaj bowiem z tajemnicą bezbożności (2 Tes 2,7).

7. Czy demony są „czymś zupełnie innym” niż diabeł?

Jest prawdą, że diabeł, szatan lub Belzebub w Piśmie Świętym występuje zawsze tylko w liczbie pojedynczej: Diabeł trwa w grzechu od początku (1 J 3,8). Jest księciem tego świata (J 12,31), to znaczy świata pojmowanego jako kwintesencja bezbożnych mocy. Jego panowanie zostało jednak przezwyciężone przez Chrystusa: Widziałem szatana jako błyskawicę spadającą z nieba (Łk 10,18). W przeciwieństwie do tego jest jednak w Piśmie Świętym mowa o demonach albo „złych duchach” w liczbie mnogiej. Demony są sprawcami szkód, nieszczęścia, a najczęściej chorób. W synagodze w Kafamaum uzdrowił Jezus człowieka, który był opętany i targany przez złego ducha (Mk 1,23-26). Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił […] (Mk 1,32-34).

„Wraz z uzdrowieniem – pisze profesor Karl Kerteige – także egzorcyzmy stanowią zasadniczy wkład w cudotwórczą działalność Jezusa Chrystusa”.

Jezus wypędza złe duchy mocą swojego słowa.

Nie wszyscy, których Jezus uwolnił od demonów, cierpieli na jakąś chorobę. On słowem wypędził złe duchy […] – pisze św. Mateusz (8,16). Także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: „Ty jesteś Syn Boży!” – czytamy u św. Łukasza (4,41). W opętanych widział Jezus ludzi pokrzywdzonych przez diabła. Aczkolwiek diabeł i demony w Piśmie Świętym nie identyfikują się, to nie znaczy jednak, że „się całkowicie różnią”.

Diabeł, Belzebub jest władcą złych duchów (Mk 3,22), a jego pomocnikami są źli aniołowie. Jezus mówi: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! (Mt 25,41).

Podobnie jak demony, również i diabeł przynosi chorobę. Jezus uzdrowił kobietę, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi (Łk 13,16). Jezus uzdrawiał wszystkich, którzy byli pod władzą diabła (Dz 10,38). Z wypowiedzi tych wynika, że demony są podporządkowane diabłu jako „siły pomocnicze”. We wszystkim mają z nim coś wspólnego. Demony więc, które w Piśmie Świętym są określone jako „złe” lub „nieczyste duchy”, są upadłymi aniołami.

8. Czy zło, jakie istnieje w świecie, to „wpływ szatana”?

Niektórzy współcześni teologowie stawiają tezę, że Kościół dotychczas nauczał, iż szatan jest „przeciwnikiem Boga” i „sprawcą zła” w dziele stworzenia. Wraz z nim miało się pojawić zło na świecie. W związku z tym Wolfgang Beiner zauważa: „Jeśli się widzi w szatanie przeciwnika Boga, to wtedy już się przyjmuje zasadę dualizmu, która jest wyraźnie napiętnowana jako niezgodna z wiarą”. Szatan bowiem spełnia tylko rolę jakiegoś „alibi czyjejś niefunkcjonalności”.

Również Herbert Haag uważa, że „diabeł nie tylko nie powinien być brany pod uwagę przy tłumaczeniu zła na świecie, ale że jest do tego niepotrzebny”.

W powyższych tezach nauka Kościoła została tak przedstawiona, że trzeba stwierdzić, iż mamy tutaj do czynienia z ogromnym nieporozumieniem. Zła nie da się wytłumaczyć do końca bez istnienia diabła. Następnie jednak powstaje pytanie: jak diabeł sam mógł stać się złym?

Składanie odpowiedzialności na innych jest niedopuszczalne.

Nauka Kościoła o pochodzeniu zła da się ująć w następujących zdaniach:

Po pierwsze: Grzeszyć może tylko to stworzenie, które posiada zdolność rozeznania i wolną wolę, a więc czysty duch albo człowiek. Człowiek jest panem siebie poprzez wolność woli, konstytuującą całą istotę jego osobowości, tak że jest to równoznaczne z wolnością, odpowiedzialnością, ale także i z zagrożeniem aż do możliwości katastrofy. Człowiekowi jest zabroniona ucieczka przed odpowiedzialnością. Nie może jej składać na innych. Człowiek musi mieć poczucie własnej odpowiedzialności. Jeśli ktoś twierdzi, że człowiek jest tylko wiązką psychicznych i społecznych konieczności, lekceważy i poniża człowieka.

Po drugie: Grzech jest odrzuceniem Bożej miłości, złośliwym odwróceniem się od Boga i Jego woli. Grzech wprowadza niepokój i rozbicie.

Im bardziej wola jest wolna, tym cięższy jest grzech.

Po trzecie: Im dokładniejsze jest rozeznanie i im bardziej wola jest wolna, tym cięższy jest grzech. Dlatego grzech aniołów, polegający na radykalnym zerwaniu z Bogiem, jest o wiele cięższy niż grzech człowieka, będącego istotą cielesno-duchową i narażoną na pokusy.

Po czwarte: Pierwszy grzech został popełniony nie przez człowieka, ale przez złe duchy.

Po piąte: Dzieło stworzenia stanowi jedność. Oba światy stworzone przez Boga, ten niewidzialny i widzialny, nie są radykalnie oddzielone od siebie, lecz w jakiś sposób nawzajem na siebie oddziaływują. Dobre duchy, to znaczy aniołowie, wspomagają człowieka w tym, co prowadzi do dobra. Złe duchy zaś przeciwnie, pragną sprowadzić go na złą drogę, która prowadzi do zerwania z Bogiem.

Pismo Święte upomina nas: […] nie dawajcie, miejsca diabłu! (Ef 4,27), […] byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła (Ef 6,11). Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu! (1 P 5,9). Złe duchy zastawiają sidła nie tylko na poszczególnych wiernych, ale także na cały Kościół, aby wprowadzić zamieszanie w wierze (2 Kor 11,13-15; 1 Tm 4,1). Jednakże cała uwodzicielska działalność złych mocy bywa nieskuteczna, jeśli człowiek na nią nie zezwala, jeśli nie odwraca się od Boga, nie zamyka się w sobie i nie skłania się ku złu. „Człowiek grzeszy sam, nawet wtedy, kiedy to czyni pod wpływem diabła” – uczy Sobór Laterański IV. W związku z tym grzechu nie można traktować wyłącznie jako „wpływ szatana”, ale także jako osobistą winę człowieka.

Herbert Haag, który zaprzecza nauce o istnieniu szatana, zło określa jako „nieuniknioną ciemną stronę każdego powodzenia”. Bóg po prostu „wkalkulował” zło we wszystko, co istnieje. Dążenie zaś człowieka w kierunku moralności miałoby, jak twierdzi, rzekomo na podstawie teorii ewolucji, „tkwić w samej istocie człowieka”. „Przedstawienie natomiast pierwotnie doskonałego stworzenia, którego porządek naruszył grzech Adama”, pochodzi z przedawnionego już obrazu świata.

Nie bez słuszności w związku z tym Walter Kasper stawia zarzut, że taka teoria „z jednej strony demonizuje Boga, a z drugiej strony popada w wysublimowany manicheizm, przewidujący na końcu świata zwycięstwo zła”.

9. Czy chrześcijanin powinien wierzyć w szatana?

Przez wiarę najczęściej rozumiemy to, co następuje: Wierzymy w to, co ktoś inny nam powiedział, ponieważ uważamy go za wiarogodnego. Wierzyć w kogoś oznacza coś większego i głębszego, ponieważ oznacza to ufność, oddanie, miłość. W ten sposób wierzymy w Jezusa Chrystusa. Taka wiara nie jest już tylko uznaniem za prawdę Chrystusowego orędzia, lecz oznacza zmianę życia, otwarcie się na Niego i pokorne przyjęcie wszystkiego, co Boskie.

Wierzymy […], ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany (Rz 5,5).

W takim sensie oczywiście w diabła nie można wierzyć. My chrześcijanie nie wierzymy diabłu, ale mu się sprzeciwiamy. Postępujemy tak, ponieważ mamy świadomość, że historia zbawienia jeszcze się nie zakończyła, a „odkupienie wciąż się dokonuje”. Musimy dalej prowadzić „tę walkę, o której mówi Nowy Testament i mistrzowie duchowego życia”. Tutaj pasują słowa św. Jana Chryzostoma: „Na pewno nie sprawia nam przyjemności mówienie o diable, ale nauka Kościoła na jego temat jest dla was bardzo pożyteczna”.

10. Czy człowiek może być „opętany” przez diabła?

„Demoniczne opętanie” stało się dziś dla środków masowego przekazu jednym z bardzo ponętnych tematów. Ale w poważnych rozmowach na tematy wiary często powstaje pytanie: „W jaki sposób zły duch może w człowieku, który jest ochrzczony, dokonywać swego niecnego dzieła?”. Odpowiadając na pytanie o możliwości diabelskiego opętania, trzeba wziąć pod uwagę następujące stwierdzenia: Po pierwsze: Zły duch nie może niczego dokonać bez „Bożego dopuszczenia” (por. Ap 13,5).

Po drugie: Zły duch jest w stanie oddziaływać tylko na cielesną stronę człowieka, lecz nie ma mocy kierowania jego wolą.

Po trzecie: Jeśli Bóg dopuszcza opętanie, to nie oznacza to, że opętany człowiek żyje w grzechu ciężkim.

Pismo Święte mówi o wielu opętanych, których Jezus uwolnił od złego ducha. Jezus zobowiązał Apostołów do wypędzenia złych duchów i dał im w tym celu odpowiednią władzę (Mt 3,15).

Profesor Rudolf Schnackenburg napisał: „Katolicka nauka na podstawie świadectwa Nowego Testamentu podtrzymuje możliwości opętania, rozumiejąc przez nie nadzwyczajny wpływ szatana na cielesną stronę człowieka”.

Również Karl Rahner stwierdził, że się musi „zakwalifikować przynajmniej jako teologicznie pewną naukę o możliwości diabelskiego opętania”. Z dalszej lektury Karla Rahnera i Herberta Vorgrimmlera dowiadujemy się, że wpływu demonów nie powinniśmy się doszukiwać głównie tam, „gdzie dzieją się rzeczy nadzwyczajne”. W większym stopniu ulega im „właśnie to niby normalne, na podstawie praw «natury» rzekomo wytłumaczalne pasmo wydarzeń i historycznych zjawisk, które w rzeczywistości kierowane są ponadludzkimi mocami, dynamiką demonicznych mocy ukierunkowaną na zło”. Ponadto prof. Heinrich Schlier wykłada, że „demoniczne siły mogą zawładnąć człowiekiem i światem”, że „mogą mieć swego sprzymierzeńca właśnie w człowieku, który samolubnie zamyka się w sobie w niechęci do Boga i bliźniego”. Właśnie w naszych czasach „trudno się uwolnić od przeczucia, że świat i historia rozwija się opacznie”. – Pomiędzy niebem i ziemią dzieją się rzeczy, o których racjonalności ludzie nie mają pojęcia.

11. Czy dzisiaj dokonuje się egzorcyzmów?

Egzorcyzm nie jest magią, lecz usilną, błagalną modlitwą („Zaklinam cię”…), w której kapłan wyraźnie mówi: „[…] nie przez moją słabość, ale mocą Ducha Świętego” niech ten opętany zostanie uwolniony spod władzy złego ducha.

Rytuał Rzymski wyraźnie przestrzega, aby „zbyt pochopnie nie wydawać sądu, że ktoś jest opętany przez złego ducha” (nr 3). Również zaznacza się tam, żeby kapłan sprawujący egzorcyzm nie wdawał się w rolę lekarza ani nie podawał żadnych lekarstw. Te sprawy należy pozostawić lekarzom. W czasach gdy byłem jeszcze profesorem w Trier, wielką sensację wywołał przypadek jakiegoś rzekomego opętania. Chodziło o pewną kobietę, którą od wielu lat leczyło około dziesięciu lekarzy, a także pewien specjalista od parapsychologii. Lekarze skonstatowali, że chodzi o zjawiska, których za pomocą środków medycznych nie można wytłumaczyć. Fakty i obserwacje zdawały się wskazywać na to, że chodziło o „autentyczne opętanie”. Miały tam bez wątpienia wchodzić w grę demoniczne siły.

Wskazana jest daleko idąca ostrożność.

Mimo to moi koledzy, profesorowie teologii, a także i ja, wskazywali na konieczność daleko idącej ostrożności. Wszyscy bowiem byliśmy przekonani, że nie ma całkowitej pewności o opętaniu w danym przypadku. I rzeczywiście opętania nie było. Zawsze bowiem trzeba wiele rozsądku, gdy się słyszy tu i ówdzie o wypadku opętania. W takich okolicznościach zawsze trzeba sprowadzić doświadczonych lekarzy i psychologów i zapytać się, czy rzekome nadzwyczajne duchowe i cielesne zjawiska nie dadzą się wytłumaczyć przez histerię lub jakiś szał. A może chodzi o parapsychologiczne zjawiska: telepatię, jasnowidztwo, podwójną osobowość, przeczucia i tym podobne? Czy podświadomość może odgrywać jakąś rolę? Tak! Istnieją natrętne stany nerwicowe, rozdwojenia jaźni, które mogą wywołać wrażenie, że chory cierpi na jakieś „drugie ja”.

Oczywiście istnieje jeszcze wiele pytań do rozwiązania. I tak, na przykład, parapsychologia nie jest w stanie naukowo wytłumaczyć, w jaki sposób ktoś przewiduje decyzje wolnej woli człowieka, które mają być podjęte dopiero w przyszłości. Podobnie ma się sprawa z rozumieniem obcego języka lub nawet mówieniem nim przez osoby, które nigdy się z nim nie zetknęły.

Ponadto nic nie stoi na przeszkodzie, aby określenie zjawisk opętania zawarte w Rzymskim Rytuale, które – jak pisze Emil J. Lengeling – pochodzą jeszcze „ze średniowiecza i powstały w Galii”, nie mogły być poddane badaniom współczesnej medycyny i psychologii.

Nie należy bowiem do prawdy wiary fakt, czy ktoś w danym wypadku widzi zjawisko opętania lub nie. Jeśli się ma na ten temat inne zdanie, nie oznacza to postawy niewierzącego racjonalisty.

Jezus przezwyciężył moc złego ducha: Władca tego świata został osądzony (J 16,11). Jezus po to przyszedł na świat, […] aby zniszczyć dzieła diabła (1 J 3,8).

Tłumaczył ks. Marian Jakubiec

Uwaga tłumacza: Należy pamiętać, że stosowanie egzorcyzmów jest o wiele powszechniejsze, niżby się to mogło wydawać. Przecież mamy je przy udzielaniu chrztu św., przy poświęceniu wody i soli, przy poświęceniu oleju w Wielki Czwartek. Możemy do nich zaliczyć także jeszcze wiele innych modlitw o ochronę osób i rzeczy od wpływów szatana.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA ImageChange Image