DROGI EKUMENIZMU (26.7.1995)

1. Dążenie do jedności chrześcijan jest powinnością głęboko odczuwaną zarówno wśród katolików, jak i wśród chrześcijan z innych Kościołów i Wspólnot kościelnych. Sobór Watykański II stał się rzecznikiem tej sprawy i w Dekrecie Unitatis redintegratio określił zasady zdrowego ekumenizmu. Chciałbym dziś omówić pokrótce ich najważniejsze elementy, przypominając, że zostały one przedstawione w sposób bardziej szczegółowy i uzupełnione wskazaniami praktycznymi w Dyrektorium w sprawie realizacji zasad i norm ekumenizmu[1]. Nie możemy pozostać bezczynni wobec podziału, który od stuleci jest plagą chrześcijańskiego świata. Katolicy i niekatolicy szczerze boleją z powodu rozłamów, tak głęboko sprzecznych z przejmującymi słowami Chrystusa, wypowiedzianymi podczas Ostatniej Wieczerzy (por. J 17,20-23).

To prawda, że konstytutywna jedność Kościoła, jakiej pragnął Założyciel, nigdy nie zanikła: trwa nienaruszona w Kościele katolickim, który narodził się w dniu Pięćdziesiątnicy z daru Ducha Świętego, udzielonego Apostołom, i pozostał wierny tradycji doktrynalnej i wspólnotowej, opartej na fundamencie prawowitych pasterzy, zachowujących jedność z Następcą św. Piotra. Jest to sytuacja opatrznościowa, w której z woli Chrystusa splatają się ściśle fakty historyczne i uzasadnienia teologiczne. Nie można jednak zaprzeczyć, że w rzeczywistości historycznej, dawnej i obecnej, jedność Kościoła nie ujawnia w pełni tej mocy i tego zasięgu, jakie mogłaby i powinna posiadać zgodnie z wymogami Ewangelii, którym jest podporządkowana.

2. Dlatego chrześcijanie, którzy dążą do jedności i zdają sobie sprawę, jak bardzo odległa jest jedność rzeczywiście osiągnięta od tej, której pragnął Chrystus, muszą przede wszystkim skierować oczy ku Niebu i błagać Boga, aby wciąż na nowo rozbudzał w nas wolę zjednoczenia za natchnieniem Ducha Świętego. Zgodnie ze wskazaniami Soboru musimy przede wszystkim uznać zasadnicze znaczenie modlitwy o jedność. Nie może ona bowiem polegać wyłącznie na zgodnym współżyciu i porozumieniu między ludźmi. Jezus prosił Ojca o jedność wierzących, wzorowaną na Boskiej komunii, mocą której On i Ojciec, w jedności Ducha Świętego, stanowią „jedno” (por.J 17,20-21). Ten cel można osiągnąć tylko z pomocą łaski Bożej. Stąd właśnie rodzi się potrzeba modlitwy.

Z drugiej strony codzienne doświadczanie trudności, jakimi najeżona jest droga ekumenizmu, pozwala jeszcze wyraźniej uświadomić sobie niewystarczalność ludzkich sił i potrzebę ufnego przyzywania Bożej wszechmocy. Dajemy temu wyraz zwłaszcza w czasie corocznego Tygodnia poświęconego modlitwie o jedność chrześcijan: jest to przede wszystkim czas intensywnej modlitwy. To prawda, że ta ważna inicjatywa sprzyja też refleksji naukowej, kontaktom, wymianie myśli i doświadczeń, ale jej pierwszoplanowym celem pozostaje zawsze modlitwa.

Także przy wielu innych sposobnościach jedność chrześcijan staje się przedmiotem modlitwy Kościoła. Warto przypomnieć, że w kulminacyjnym momencie każdej liturgii eucharystycznej, tuż przedKomunią św., kapłan zwraca się do Boga z modlitwą o jedność i pokój w Kościele.

3. Sobór zaleca też, aby każdy chrześcijanin aktywnie dążył do jedności. Powinno to wyrażać się przede wszystkim w myślach i słowach: katolicy są wezwani, aby podejmować „wszelkie wysiłki celem usunięcia słów, opinii i czynów, które by w świetle sprawiedliwości i prawdy nie odpowiadały rzeczywistemu stanowi braci odłączonych, a stąd utrudniały wzajemne stosunki z nimi”[2]. Przypominając to ważne zalecenie, wzywam wszystkich do przezwyciężenia uprzedzeń i do przyjęcia szczerej postawy miłości i szacunku, która akcentuje raczej to, co łączy, niż to, co dzieli, nie rezygnując oczywiście z obrony całości dziedzictwa przekazanego przez Apostołów.

Należy także rozwijać dialog, dążąc do lepszego wzajemnego zrozumienia. Jeśli jest on prowadzony przez osoby odpowiednio przygotowane[3], może się przyczynić do pogłębienia wzajemnego szacunku i porozumienia między różnymi Kościołami i Wspólnotami oraz do zacieśnienia współpracy „we wszystkich zadaniach, które dla wspólnego dobra stawia przed nimi sumienie chrześcijańskie”[4].

Podstawę dialogu i każdej innej inicjatywy ekumenicznej winna stanowić gotowość do lojalnego i konsekwentnego uznawania wszelkich przejawów działania łaski w braciach, którzy nie są jeszcze w pełnej komunii z nami. Jak wskazuje Sobór, „katolicy muszą z radością uznać i ocenić dobra naprawdę chrześcijańskie, płynące ze wspólnej ojcowizny, które się znajdują u braci od nas odłączonych”[5]. Jednakże „w tym odważnym dążeniu do prawdy rozsądek i roztropność wiary nakazują nam unikać fałszywego irenizmu i lekceważenia norm Kościoła”[6]. Odkrycie i uznanie, że także w innych Kościołach istnieje dobro, cnota i pragnienie coraz obfitszej łaski, służy także naszemu zbudowaniu.

4. Autentyczny i owocny ekumenizm wymaga też od katolików przyjęcia pewnych zasadniczych postaw. Te postawy to przede wszystkim miłość, która patrzy na innych z życzliwością i okazuje szczere pragnienie współpracy, tam gdzie to jest możliwe, z braćmi z innych Kościołów lub Wspólnot kościelnych. Następnie wierność Kościołowi katolickiemu, która nie wynika wszakże z nieświadomości braków, jakie można dostrzec w postępowaniu niektórych jego członków, ani nie każe im zaprzeczać. Po trzecie, duch rozeznania, pozwalający docenić to, co jest dobre i co zasługuje na pochwałę.

Na koniec, potrzebna jest szczera wola oczyszczenia i odnowy, przejawiająca się zarówno w osobistym dążeniu do chrześcijańskiej doskonałości, jak i w tym, że „każdy – zależnie od swego stanu – ma dokładać starań, by Kościół, nosząc w swym ciele Jezusowe uniżenie i umartwienie (por. 2 Kor 4,10; Flp 2,5-8), oczyszczał się z dnia na dzień i odnawiał, aż stanie się dla Chrystusa pełen chwały, bez skazy i bez zmarszczki (por. Ef 5,27)”[7].

5. Ta wizja nie jest utopią: może i powinna się urzeczywistniać każdego dnia, w każdym stuleciu, w każdym człowieku, przez całe przyszłe dzieje i pośród wszystkich, najbardziej nawet różnorodnych wydarzeń, w większości zresztą niemożliwych do przewidzenia. W tej perspektywie posuwa się naprzód proces ekumeniczny: jest on zatem osadzony w szerszym kontekście niż zjawisko indywidualnego przystępowania do Kościoła katolickiego osób pochodzących z innych Wspólnot chrześcijańskich, których przygotowanie i pojednanie nie stoi w sprzeczności z dążeniem ekumenicznym, ponieważ „jedno i drugie zależy od przedziwnych zrządzeń Bożych”[8].

Kończymy zatem tę katechezę życzeniem i wezwaniem, aby wszyscy w Kościele starali się strzec jedności w rzeczach koniecznych, a zarazem korzystali z uprawnionej wolności poszukiwania dialogu, dyskusji i współpracy z wierzącymi w Pana Jezusa Chrystusa. Wszyscy niech trwają w miłości, która zawsze najlepiej wyraża wolę doskonalenia historycznych form jedności i powszechności Kościoła.


P R Z Y P I S Y :

[1] Directoire pour l’application des principes et des normes sur l’Oecuménisme, 25 marca 1993, w: AAS 85 (1993), s. 1039-1119.
[2] Unitatis redintegratio, 4.
[3] Por. Ut unum sint, 81.
[4] Unitatis redintegratio, 4.
[5] Tamże.
[6] Ut unum sint, 79.
[7] Unitatis redintegratio, 4.
[8] Tamże.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA ImageChange Image