REIKI – ZŁOTY DESZCZ UNIWERSALNEJ ENERGII KOSMICZNEJ

Już od ponad dziesięciu lat jesteśmy świadkami wielkiej ekspansji różnego rodzaju ruchów uzdrowicielskich. W każdym większym mieście liczne plakaty informują o kursach i seminariach, które pomogą odzyskać utracone zdrowie czy nauczyć sztuki uzdrawiania, a przez to wkroczyć na swoiście pojętą ścieżkę duchowego rozwoju. Odzyskiwanie zdrowia na takich kursach, zgodnie z obietnicami organizatorów, jest tak szybkie i proste, że wielu jest chętnych do tego, aby powierzyć swoje zdrowie i niejednokrotnie życie rękom uzdrowicieli. Jednym z takich kursów jest reiki.

Sam wyraz reiki pochodzi od słów: „rei”, co oznacza „deszcz” (niektórzy tłumaczą to jako „klucz”) oraz „ki” czyli „siła życia, uniwersalna energia kosmiczna”. Reiki jest więc, zdaniem jej zwolenników, energią kosmiczną, którą uzdrowiciel przekazuje poprzez dotyk swoich dłoni do ciała pacjenta. Ów „złoty deszcz uniwersalnej energii kosmicznej” ma na celu doprowadzenie chorego organizmu do zdrowia. Przy czym, często można spotkać się z wyjaśnieniem przygotowanym specjalnie na użytek ludzi wierzących, że lecznicza energia jest pochodzenia boskiego, jest darem Boga. Aby zrozumieć istotę reiki należy powrócić do źródeł i przyjrzeć się skąd omawiana metoda uzdrawiania bierze swój początek.

Ludzie praktykujący reiki przekonują, że jest to bardzo stara metoda uzdrawiania. Znali ją już Budda, Jezus Chrystus i ich uczniowie. Przez wieki uległa ona jednak zapomnieniu i dopiero w drugiej połowie XIX w. została na nowo odkryta przez doktora Mikao Usui. Doktor Usui był rzekomo duchownym chrześcijańskim, lecz nie wiadomo dokładnie jakiego wyznania. Człowiek ten postawił sobie za cel znalezienie odpowiedzi na następujące pytania: „W jaki sposób Jezus i Jego uczniowie czynili cuda?” oraz „W czym tkwi tajemnica nieograniczonej mocy Jezusa i uzdrawiającej mocy Buddy?” Odpowiedzi poszukiwał najpierw w Ewangeliach, ale bezskutecznie. Dlatego udał się do jednego z buddyjskich klasztorów w Japonii i tam odnalazł starożytne księgi, zawierające szczegółowe opisy pewnej metody leczenia wraz z zapomnianymi znakami, formułami i pozycjami rąk. Doktor Usui znalazł wiedzę, ale to jeszcze nie wystarczało. Wiedza musiała zostać uzupełniona mocą uzdrawiania. Mikao Usui szukał więc dalej, tym razem mocy. Podjął długotrwały post i medytację. Opat buddyjskiego klasztoru przestrzegał dr Usui przed niebezpieczeństwami obranej drogi, a nawet zagrożeniem życia. Mimo przestróg dr Usui udał się na jedną ze świętych gór Japonii, na szczycie której ułożył w kręgu 21 kamieni i gdzie spędził 21 dni poszcząc i medytując. Po tym czasie doświadczył dziwnego przeżycia: dostrzegł spływający z nieba świetlisty promień, który poraził go swoją mocą. Następnie spłynęły na niego takie same znaki, jakie odkrył w znalezionych przez siebie starożytnych księgach. Kiedy trans minął dr Usui udał się w drogę powrotną. Schodząc z góry skaleczył duży palec u nogi. Odruchowo chwycił go w rękę i… ból ustąpił, a krwawienie minęło. Mikao Usui zrozumiał, ze otrzymał moc uzdrawiania.

Tak kończy się legenda, która najczęściej była przekazywana ustnie. Z jej treści wynika jasno, że podstawowym celem dr Usui było zdobycie wiedzy na temat uzdrawiania. Kiedy okazało się, że sama wiedza nie wystarczy, poszukiwał mocy, która dałaby mu władzę nad chorobami. Widzimy, jak Mikao Usui za wszelką cenę, nawet wbrew przestrogom, dążył do zdobycia mocy, aby dorównać Chrystusowi i uzdrawiać tak jak On i Jego uczniowie. Jednakże sposób zdobycia wiedzy i mocy jest całkowicie przeciwny temu, co znajdujemy w Biblii. Praktyki dr Usui można nazwać typowo magicznymi.[1] Doktor Usui dążył przecież do pozyskania tajemnych sił, aby posługiwać się nimi. Dlatego też przeżycie, którego doznał można nazwać inicjacją o charakterze okultystycznym, w danym przypadku zakorzenionym w religiach Wschodu.

Gdybyśmy mieli już tylko na tej podstawie ocenić metodę reiki, moglibyśmy jasno stwierdzić, że „odkrycie” dr Usui nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Przede wszystkim Jezus uzdrawiając nie posługiwał się żadnymi znakami. Uzdrawiało Jego Słowo. Uczniowie Jezusa zaś uzdrawiali „w imię Jezusa”. Uzdrowienia w „imię Jezusa” nadal istnieją w Kościele katolickim, zwłaszcza w ruchach odnowy charyzmatycznej. Uzdrawianie w Kościele zupełnie nie przypomina tego, które jest proponowane przez mistrzów reiki. Podstawą uzdrowienia charyzmatycznego jest głoszenie Ewangelii i przyjęcie Słowa Bożego, któremu musi towarzyszyć osobiste nawrócenie. Tutaj wielką rolę odgrywają sakramenty, zwłaszcza sakrament pokuty i Eucharystii.

Katolik, któremu ktoś zaproponuje leczenie metodą reiki powinien głęboko zastanowić się, na jakie uzdrowienie się decyduje – „cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?” (Mt 16, 26)

Joanna Jarzębińska – Szczebiot
Marek Szczebiot

© Czas Miłosierdzia


P R Z Y P I S Y :

[1] Magia jest dążeniem do „pozyskiwania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim – nawet w celu zapewnienia mu zdrowia…” Katechizm Kościoła Katolickiego, s.487.

 

Część 2

Mistrzowie i nauczyciele Reiki chętnie podkreślają, że metoda leczenia, którą uprawiają jest naturalną metodą terapeutyczną, mającą swoje źródło w bezwarunkowej miłości Boga Ojca do swoich dzieci oraz, że w Reiki nic nie odbywa się bez woli Boga. Czy tak jest rzeczywiście? Jeśli prześledzimy terminy określające w Reiki Boga, to okaże się, że jest to albo „Siła Ożywiająca cały Wszechświat’, albo „Wielki Duch”, „Energia Życia”, „Fala Eteryczna” ,”Moc, która wibruje” albo też „Fala Kosmiczna”. Zauważmy, że w podobny sposób określa Boga teozofia i antropozofia – doktryny filozoficzno– religijne potępione przez Kościół katolicki.

Podstawową rolę w terapii Reiki odgrywa energia (przypomnijmy: słowo „reiki” składa się z dwóch członów – „rei”, co tłumaczy się jako „deszcz” lub „klucz” oraz „ki” – „siła życia, uniwersalna energia kosmiczna”). Ową energię próbuje się na użytek ludzi wierzących utożsamiać z Bogiem. Jak jest naprawdę, wyjaśnia jeden z polskich mistrzów Reiki, pan Jan Peterko w swojej książce Uzdrawiająca energia Reiki. Pisze on: „W wielu kulturach znana była energia, którą określa słowo Reiki, przybierała jedynie inną nazwę: w Indiach – Prana; u kapłanów hawajskich była to Mana, w Chrześcijaństwie Światło, Duch Święty; u Egipcjan Ka. Mimo że zawsze chodziło o tę samą energię, to warunki umożliwiające jej wykonanie były różnorakie. (…) Reiki nie jest wiarą ani religią.”[1] W tekście tym autor podając różne nazwy energii, twierdzi, że w chrześcijaństwie owa energia przybiera nazwę Ducha Świętego. Takie określenie wskazuje na to, że pan Jan Peterko zupełnie nie zna przekazu biblijnego i nauczania chrześcijan o Duchu Świętym, jako Osobie Boskiej. Poza tym porównując nazwy energii w różnych kulturach stawia on na równi Objawienie Boże w chrześcijaństwie z religiami naturalnymi. Zarówno w cytowanym tekście, jak i wielu innych nie spotykamy Boga jako Osoby, ale jako nieokreśloną „bożą energię”. Mamy więc do czynienia z ubóstwieniem energii, a więc rodzajem bałwochwalstwa. Już chociażby z tych względów za błędne należy uznać poglądy, według których będąc chrześcijaninem można jednocześnie praktykować Reiki. Ksiądz Mirosław Cholewa w publikacji zatytułowanej W odpowiedzi mistrzom Reiki[2] podaje jeszcze inne przyczyny dla których chrześcijanin nie może praktykować Reiki.

1. Pochodzenie Reiki. Omawiana metoda ma charakter ezoteryczny, o czym była mowa w pierwszej części artykułu.

2. Inicjacja i praktyka Reiki. Inicjacja w tej metodzie ma wszelkie znamiona inicjacji magicznej: mistrz wypowiada tajemnicze formuły, posługuje się tajemnymi znakami w sanskrycie, zabiegi odbywają się przed odpowiednim „ołtarzykiem”, na którym pojawiają się też symbole niechrześcijańskie i zdjęcia mistrzów Reiki. Poza tym w inicjacji Reiki chodzi ostatecznie o to, by stać się medium dla energii, co jest sprzeczne z antropologią chrześcijańską.

3. Doktryna Reiki. Doktryna ta traktuje Boga podobnie jak teozofia i antropozofia. Osoba Boska sprowadzona jest do pewnego rodzaju energii, co wskazuje na panteistyczną wizję świata. Szczególnie niebezpieczna jest tendencja synkretyczna w Reiki, która czerpiąc z różnych tradycji religijnych, stawia na równi Jezusa Chrystusa i Buddę. Chrześcijanin powinien szanować inne tradycje religijne, ale musi pamiętać, że to właśnie Jezus Chrystus jest jedynym Pośrednikiem i jedynym Zbawicielem.

4. Negatywne owoce Reiki. Nauki głoszone przez nauczycieli Reiki są sprzeczne z nauką chrześcijańską i mogą powodować wielkie zamieszanie w umysłach ludzi. Ksiądz biskup Zygmunt Pawłowicz w książce Kościół i sekty w Polsce zalicza Reiki do grup destrukcyjnych, a więc antyspołecznych i antywychowawczych, podkreślając, że Reiki nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Ksiądz biskup pisze również, że Reiki „uchodzi za azjatycki związek pseudoreligijny czy światopoglądowy, mimo że mistrzowie twierdzą, iż jest areligijny, a głównym jego celem jest praktyka uzdrawiania.”[3]

Każdy chrześcijanin zanim zdecyduje się pójść na kurs czy terapię metodą Reiki musi głęboko w swoim sercu rozważyć słowa Chrystusa, który przestrzegał: Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją dusze utracić? (Mk 8, 36)

Joanna Jarzębińska – Szczebiot
Marek Szczebiot

© Czas Miłosierdzia


P R Z Y P I S Y :

[1] Peterko J., Uzdrawiająca energia Reiki. Gliwice, s. 13.

[2] Zob. Cholewa M., W odpowiedzi mistrzom Reiki. [w] Reiki– deszcz niebiańskiej energii? Kraków, 1997, s.56 – 62.

[3] Pawłowicz Z., bp, Kościół i sekty w Polsce. Gdańsk, 1996, s. 314–315.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA ImageChange Image