CHARYZMATY W KOŚCIELE

Piękne jest wyznanie dwudziestodwuletniej miss Związku Radzieckiego, która przebywając na terenie Australii przyjęła chrzest święty. Po zakończeniu ceremonii powiedziała — „dopiero obecnie czuję się pełnowartościowym człowiekiem”. A więc nie piękne ciało, tak piękne, że miliony kobiet mogłyby zazdrościć tego piękna, nie sława i pieniądze czynią człowieka pełnowartościowym, lecz dopiero wejście w świat ducha. Wyznanie kobiety, którą podziwia świat, wyznanie wielkie, piękne i odważne. Szukała siebie i odnalazła przez chrzest w Kościele. Każdy człowiek, jeśli chce być szczęśliwy, musi się odnaleźć. Wierzący może to uczynić jedynie w Kościele. Być sobą, to warunek szczęścia człowieka. Nie odnajdziemy się w Kościele rozumianym tylko jako instytucja, jako wielka, złożona organizacja, którą kontroluje dopracowane przez dwadzieścia wieków prawo. Ten widzialny mechanizm Kościoła człowiek może podziwiać, może z niego korzystać, ale może się też w wielu wypadkach poczuć zraniony, a nawet zgorszony tą instytucją. Człowiek wierzący odnajduje się w Kościele wyłącznie wtedy, gdy potrafi odkryć wspólnotę ludzi tego samego ducha.

Święty Paweł, znając nasze społeczne powołanie i to, że człowiek do szczęścia potrzebuje innych, posłużył się obrazem ciała. Chciał ukazać, na czym polega odnalezienie siebie w Kościele Chrystusowym. Ciało składa się z wielu członków, zadanie tych członków jest różne, inne zadanie ma oko, inne noga, a inne ucho. Wszystkie te członki, a jest ich wiele, wzajemnie ze sobą współpracują w trosce o całość. Oko odnajduje się w ciele. Gdybyśmy wyjęli oko i położyli na stole, oko się nigdy nie odnajdzie, mimo iż jest sprawnym okiem; spełnia ono bowiem swe zadanie tylko wtedy, kiedy jest w ciele i służy temu ciału. Więcej, jest tym szczęśliwsze, im doskonalej służy ciału. Między członkami nie ma żadnej zazdrości, oko nie zazdrości nogom, jest im wdzięczne, bo te nogi niosą oko i oko może oglądać coraz piękniejszy i bogatszy świat. A nogi nie zazdroszczą oku, są mu wdzięczne, ponieważ gdyby nie korzystały z usług oka, to nie zaszłyby daleko. Podobnie jest w Kościele. Mamy w nim ściśle określone zadanie. Jesteśmy cząstką wielkiej całości. Ten odnajduje się w Kościele, kto potrafi służyć innym darami, jakie otrzymał od Boga.

Nasze życie posiada podwójny wymiar, doczesny i wieczny. Jeśli uwzględnimy społeczny charakter naszego życia w wymiarze doczesnym, czyli nasze zadanie w społeczeństwie, w narodzie, w mieście, w wiosce, w której żyjemy, to dostrzeżemy tutaj możliwość wykorzystania talentów naturalnych, jakie każdy z nas posiada. Najwyraźniej talenty te ujawniają się przy zdobywaniu zawodów: murarz, rolnik, marynarz, lekarz, nauczyciel. W pracy zawodowej talenty możemy wykorzystać tak, by służyły społeczeństwu. Są również talenty czysto osobiste, na przykład ktoś ma poczucie dobrego humoru i gdziekolwiek wejdzie, wnosi uśmiech, ktoś inny ma piękny głos i tym talentem służy innym. Jest to płaszczyzna przyrodzona, o talentach mówimy w odniesieniu do naturalnych darów, potrzebnych do życia doczesnego.

Podobne dary, potrzebne dla życia wspólnoty wierzących, nazywamy charyzmatami. Pewni ludzie otrzymują szczególne dary Ducha Bożego, którymi służą innym. Człowiek dysponujący wielką mądrością jest podobny do źródła, do którego ludzie przychodzą po to, aby odpocząć, aby się napić, aby się umyć. Z mądrości jednego człowieka może skorzystać wielu. Taki człowiek jest skarbem Kościoła. Inny posiada dar przekazywania słowa Bożego. Bóg udzielił mu tego daru. Bez Bożego charyzmatu nie da się przekładać na ludzki język wielkich tajemnic Bożych. Ten dar nie jest dla mówiącego, lecz dla słuchaczy. Takich charyzmatów św. Paweł wylicza wiele, charyzmat wychowawcy, człowieka miłosiernego, wnoszącego pokój, charyzmat modlitwy, cierpienia itp.

Każdy człowiek winien odnaleźć się w społeczności świeckiej, co dokonuje się przez odkrycie talentów i ich wykorzystanie. Społeczność winna mu w tym pomóc, a jeśli nawet przeszkadza, właściciel talentów winien je wykorzystać. Dokonuje się to często trudną drogą, niemniej talentów nie wolno nigdy zakopać. Podobnie każdy człowiek winien się odnaleźć w Kościele, wykorzystując charyzmat, jaki otrzymał od Boga dla dobra innych.

Po czym poznajemy, że człowiek odkrył charyzmat i umie nim służyć innym? Znika u niego zupełnie jakiekolwiek poczucie samotności. Charyzmatyk jest zawsze potrzebny innym, nigdy więc nie jest samotny. Wie, że służy wielu, nawet wtedy, gdy jako ciężko chory, przykuty do łóżka, ma udział w charyzmacie cierpienia. Charyzmatyk naznaczony znamieniem cierpienia wie, że jego doświadczenie jest podobne do żarzącego się węgla, który się pali w piecu, a Bóg przy tym piecu ogrzewa tysiące ludzi. Charyzmat cierpienia usuwa poczucie samotności.

Właściwie wykorzystane charyzmaty leczą z wszelkich odruchów zazdrości. Ten, kto odkrył swój charyzmat, wie, że otrzymał od Boga dar, którym winien służyć bliźnim. Chodzi o przywołany wcześniej obraz ciała: oko nie zazdrości nodze, ręka nie zazdrości innym członkom, wszystkie członki cieszą się i wzajemnie współpracują.

Trzecim elementem zawartym w charyzmacie jest umiejętność współpracy z innymi. Charyzmatyk szuka innych, aby z nimi współpracować dla dobra Kościoła. Charyzmatyk nie czeka ani na pochwałę, ani na nagrodę. On działa tak, jak działa Bóg, działa bezinteresownie. Bezinteresowność jest ważnym wykładnikiem Bożego podejścia do charyzmatu.

Ostatni element to akceptacja siebie. Człowiek, który odkrył swoje talenty i charyzmaty otrzymane od Boga, jest szczęśliwy z tego powodu, że Bóg mu tak zaufał. Charyzmaty pomagają w akceptacji siebie, a wiadomo, że taka akceptacja jest bardzo potrzebna do szczęścia.

Na tym tle możemy odkryć tajemnice życia Kościoła lokalnego, jakim jest parafia. Każdą parafię Bóg wyposaża we wszystkie charyzmaty potrzebne do rozwoju jej życia religijnego i we wszystkie talenty potrzebne do zorganizowania życia doczesnego. Kto wierzy w Kościół, wierzy w Bożą wspólnotę parafialną i wie, że jest ona z punktu widzenia Boga samowystarczalna. Tego nie dostrzega wielu ludzi w Polsce. Olbrzymie bogactwo talentów i charyzmatów jest wciąż nie wykorzystane, dlatego my nie odnajdujemy się w Kościele. Parafia najczęściej jest anonimową wspólnotą, która gromadzi się w kościele w niedzielę i na tym się wszystko kończy. Tymczasem odnalezienie charyzmatu przenosi życie religijne do domów rodzinnych i stosunków sąsiedzkich, do różnych organizacji na terenie parafii. Słyszymy o oazach, o ruchu neokatechumenatu, o zespołach i grupach parafialnych. Dobrze zorganizowana parafia powinna składać się z wielu różnych wspólnot, z których jedne zajmują się chorymi, inne wychowaniem dzieci, jeszcze inne kalekimi, sztuką, misjami, modlitwą. Każdy chrześcijanin powinien znaleźć wspólnotę, w której poczuje się dobrze. To nie tylko kwestia religijnego zainteresowania, to szare, zwykłe życie, w którym ludzie sobie wzajemnie pomagają. Jednemu pomagają w załatwieniu lekarza dla chorej żony, drugiemu przypilnują dziecka, gdy idzie załatwić pilne sprawy, jeszcze innemu pomogą w wymalowaniu mieszkania. Życie Ewangelią obejmuje całość spraw. Jeden drugiemu pomaga w odnajdywaniu piękna chrześcijańskiego życia.

Takie wspólnoty nie powstają odgórnie, kapłan nie jest w nich potrzebny, one powstają na zasadzie odkrywania charyzmatów. Kapłan winien wiedzieć, że taka wspólnota istnieje, winien karmić jej członków słowem Ewangelii i Eucharystią, winien rozgrzeszać, jeśli popełnią grzech. Wspólnoty charyzmatyczne są dziełem chrześcijan świeckich, którzy odnaleźli siebie i swoje miejsce w Kościele. Nie ma wśród nas ludzi, którzy by nie mieli charyzmatu, a jakże często jest ten charyzmat zakopany.

Kończąc to rozważanie pragnę jeszcze powiedzieć dwa zdania na temat wspólnot charyzmatycznych, o których dzisiaj mówi się dużo. Jeśli taka wspólnota jest nastawiona na ubogacenie wszystkich, czyli chce służyć parafii i Kościołowi, to mamy do czynienia z autentycznym spotkaniem charyzmatycznym. Jeśli taka wspólnota się zamyka i tworzy swoje własne środowisko, nie chcąc służyć innym, to nie ma ona nic wspólnego z Ewangelią. To bardzo ważne rozróżnienie.

Podziękujmy Bogu za wszystkie talenty, jakie otrzymaliśmy. Zastanówmy się również nad charyzmatem, którego Bóg nam udzielił, czy jest on wykorzystany dla Kościoła. Może to być charyzmat wzorowej żony, matki, męża, ojca, którzy potrafią stworzyć kochający się dom. Poprowadzić ewangelicznie dom, to wielka sztuka, wymagająca ścisłej współpracy z łaską Bożą. Można to uczynić wyłącznie w oparciu o charyzmat. Oto małe dziecko, które weszło z koleżanką na siedem minut do jej domu i zobaczyło, z jaką miłością mama przywitała w przedpokoju córkę. Pamięta tę scenę dziesiątki lat, wiedząc, że koleżanka miała szczęśliwy dom. Jej matka nigdy jej tak nie przywitała. Jeden gest matki do dziecka wystarczył, aby dom promieniował przez lata autentyczną miłością Boga i człowieka.

Charyzmatu nie da się ukryć, charyzmat promieniuje, wystarczy tylko z nim współpracować, nim się posługiwać, chcieć, aby był skarbem dla innych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA ImageChange Image