STOSUNEK KOŚCIOŁA DO PAŃSTWA

Dla całości obrazu w naszej refleksji nad tajemnicą Kościoła potrzebne jest krótkie wyjaśnienie dotyczące stosunku Kościoła do władzy państwowej. Każde pokolenie musi podejmować na nowo próbę właściwego ustawienia Kościoła wobec władzy państwowej. Dodajmy, że z punktu widzenia praktycznego zarówno dla Kościoła i państwa, jak i dla każdego wiernego, problem jest niezwykle istotny.

W Piśmie Świętym mamy dwa teksty, które ukazują fundament całego zagadnienia. Pierwszy to wypowiedź Jezusa Chrystusa: Oddajcie, co jest cesarskiego, cesarzowi, a co jest Bożego, Bogu. Pan Jezus wyraźnie zaznacza oddajcie, czyli uznaje obowiązki, jakie spoczywają na obywatelu wobec władzy świeckiej. Drugi tekst, to wypowiedź św. Piotra: Trzeba bardziej słuchać Boga, aniżeli ludzi, wypowiedź skierowana do najwyższej władzy Izraela. Chodzi o prymat sumienia nad poleceniami władzy. Bardziej należy słuchać Boga, aniżeli ludzi; i Bożego prawa przed ludzkim. Do tego dochodzi postawa Jezusa Chrystusa, który w ciągu swojego życia nigdy nie doprowadzał do spięcia z władzą, był lojalny wobec władzy Narodu Wybranego i był lojalny wobec okupanta, wobec namiestnika Rzymskiego.

Na czym polega zasadnicza trudność? Ci sami ludzie są równocześnie podwładnymi władzy kościelnej i władzy państwowej, duchownej i świeckiej. Jesteśmy równocześnie obywatelami naszego państwa, a więc mamy obowiązki wobec państwa, i jesteśmy wiernymi Kościoła i mamy obowiązki wobec Kościoła. Są to dwie społeczności, jedna świecka, druga duchowa, do których równocześnie należymy. Harmonia życia w tych dwóch społecznościach jest rzeczą trudną.

Społeczność państwowa ma cel czysto doczesny. Chodzi o to, by zagwarantować ludziom możliwie jak najlepsze warunki życia i pełnię szczęścia doczesnego. Kościół ma cel wieczny. Chodzi o doprowadzenie ludzi do zbawienia. Nie zawsze te dwa cele udaje się harmonijnie ze sobą zestawić.

Na przestrzeni dwudziestu wieków wypracowano zasadniczo trzy modele relacji Kościoła wobec władzy państwowej. Pierwszy model, najstarszy, to ten, który do dnia dzisiejszego obowiązuje w Prawosławiu. Uznaje się boskie pochodzenie władzy państwowej i boskie pochodzenie władzy kościelnej, jasno rozgraniczając kompetencje jednej i drugiej. Za życie doczesne jest odpowiedzialna władza państwowa, za życie duchowe władza religijna. Kościół nie wtrąca się do organizacji życia doczesnego, a władza nie powinna się wtrącać do organizacji życia duchowego. Teoretycznie jest to rozwiązanie piękne, ale w praktyce okazuje się, że w takich układach Kościół we wszystkim, co należy do doczesności, jest uzależniony od państwa i traci swoją wolność. Prawosławie nigdy nie wypracowało pełni swojej samodzielności, pełni wolności swego działania, a nawet życia. Dopóki władza państwowa była religijna, to nawet jeśli to był Iwan Groźny i wydawał tysiące wyroków śmierci, uważano, że Bóg działa przez niego. Ale kiedy pojawiła się władza ateistyczna, nastawiona na niszczenie życia religijnego, współpraca Kościoła z nią okazała się niemożliwa. Kościół Prawosławny znalazł się w dramatycznym położeniu.

Drugi model wypracowany na przestrzeni wieków ma swoje źródło w podejściu do religii w krajach germańskich i anglosaskich. Tam zawsze religia była podporządkowana władzy państwowej. W okresie reformacji do głosu dochodzi słynna zasada: „Czyja władza tego religia”. Kościół został podporządkowany władzy świeckiej. Kiedy władca zmieniał zapatrywania religijne, jego podwładni byli zmuszani do pójścia za nim. Klasycznym przykładem takiego rozumienia jest postawa Henryka VIII, który ogłosił się głową Kościoła i zażądał oderwania Kościoła angielskiego od Rzymu i podporządkowania go sobie, ingerując nawet tak daleko, że żądał wprowadzenia rozwodów, czyli uchylił Boskie prawo.

Trzeci model został wypracowany w Kościele Rzymsko-Katolickim. Zasadniczy spór o ten model miał miejsce pod koniec wieku IV. Jego twórcą był św. Ambroży, biskup Mediolanu, a teoretycznie dopracowali go św. Augustyn i św. Leon Wielki. Według tego modelu Kościół jest całkowicie niezależny od władz państwowych. Jest nastawiony na współpracę z nimi w tym co dobre, a w sprawach wiary i moralności jest wyższy od władzy państwowej. Uwidacznia się to szczególnie wtedy, kiedy władcą jest człowiek wierzący, należący do Kościoła. Jeśli król, cesarz, prezydent, sejm, senat, postępuje niezgodnie z wymaganiami Kościoła dotyczącymi wiary i moralności, jego decyzje nie obowiązują wiernych Kościoła. I takie wypadki na przestrzeni wieków miały miejsce. W sprawach wiary i moralności władza duchowna jest mocniejsza od władzy świeckiej. Ten model został przyjęty w Kościele Katolickim i gwarantuje jego wolność. Kościół Rzymski w imię tego modelu wypracował samodzielną organizację, ma swój Kodeks prawny, własny podział terytorialny, nie liczy się ze zmianami granic państwowych. Organizuje życie we wszystkich wymiarach — zakłada szpitale, przedszkola, szkoły, uniwersytety, a nawet banki. Kościół dąży do tego, by niezależnie od zmieniającego się ustroju, niezależnie od władcy mógł żyć swoim własnym rytmem. Po dwudziestu wiekach okazuje się, że dla Kościoła ten model wolności i samodzielności jest najkorzystniejszy i Jan Paweł II, nasz papież, objawił go światu. Jest coś racji w tej wypowiedzi, iż papież potrzebował zaledwie dziesięciu lat, aby doprowadzić do wielkich zmian w Europie Wschodniej. Właśnie ta niezależność, ta wolność, ta wyższość prawa Bożego, którego strzeże, którego broni, okazała się potężną mocą, która wypełniła serca ludzi.

Prosiłbym o wykorzystanie tej okazji, prasa odsłania obecnie wiele metod, jakimi walczono z Kościołem na terenie Czechosłowacji, Węgier, Rumunii, Bułgarii, kiedyś nadejdą wiadomości o takiej walce na terenach Związku Radzieckiego. Proszę przeanalizować, jakie to są mechanizmy, one nie idą do muzeum, one są ciągle obecne w historii Kościoła.

Jeśli chodzi o najlepszą pozycję Kościoła, jest to postawa opozycji twórczej. Ma to miejsce wtedy, gdy Kościół w danym narodzie czy państwie broni godności człowieka i wielkich wartości, które o tej godności decydują. Wówczas Kościół przyczynia się do wychowania odważnych i mądrych obywateli. Dlatego i mądre państwo, mądra władza, mądre prawo, pomagają Kościołowi w jego działaniach, zależy im bowiem na mądrych obywatelach. Jeśli władza jest nieuczciwa, to rozpoczyna się prześladowanie Kościoła, bo nieuczciwej władzy zależy przede wszystkim na tym, by nie było mądrych obywateli, którzy błyskawicznie rozpoznają wszystkie machinacje władzy. Kościół wówczas dostaje po głowie jako pierwszy, uderza się wtedy nie tylko w hierarchię, duchowieństwo, ale i wiernych.

Jakie są największe niebezpieczeństwa w relacji Kościoła wobec państwa? Pierwsze niebezpieczeństwo polega na naśladowaniu przez władców kościelnych władzy świeckiej. Jeśli metody władzy świeckiej zostaną zastosowane do zarządzania Kościołem, Kościół tym bardziej dużo straci. Chrystus ukazał, jak ma wyglądać dobry pasterz, i to jest ewangeliczny wzór dla wszystkich ludzi piastujących władzę w Kościele. Ale pokusa naśladowania władców świeckich zagrażała Kościołowi na przestrzeni wieków wielokrotnie. Jest to związane z tryumfalizmem, za który Kościół płaci zawsze utratą autorytetu moralno-religijnego.

Drugie niebezpieczeństwo polega na tym, że duchowieństwo w bliskim kontakcie z władzą sięga po przywileje, a wówczas następuje rozdział między duchowieństwem a wiernymi. Cierpi na tym religijne życie w Kościele. Pokusa duża. Duchowieństwo powinno być otoczone szacunkiem, ale na podstawie swego świadectwa. Podobnie jak dobry nauczyciel nie musi być otoczony przywilejami, a w danej wspólnocie będzie zawsze cieszył się wielkim szacunkiem wszystkich mądrych ludzi. W Kościele podstawą do szacunku jest autorytet moralno-religijny, a nie przywileje. Przywileje rzadko kiedy Kościołowi pomagają.

Trzecie niebezpieczeństwo, zbyt bliskiej współpracy władzy kościelnej z władzą państwową, pojawia się wtedy, gdy władza kościelna nie jest w stanie upomnieć władzy państwowej. Historia dostarcza wiele smutnych dowodów na to, że duchowieństwo spoglądało przez palce na słabość władcy.

Gdy pytamy o relacje Kościoła do państwa, chodzi nam o wolność Kościoła. Warto zauważyć, że istnieje pewien paradoks, mianowicie, im bardziej Kościół jest prześladowany, tym bardziej jest wolny. Wszystkie okresy prześladowania są wielkim błogosławieństwem dla Kościoła, dlatego że wówczas z Kościoła odpadają plewy, a zostaje ziarno, a to ziarno z kolei jest tarte na mąkę. Każdy okres prześladowania ma wielu świętych, a w nich Kościół objawia swoją moc światu. Traci na ilości, ale zyskuje na jakości.

Podziękujmy dziś Bogu za przynależność do Kościoła Rzymsko-Katolickiego, który potrafił na przestrzeni dwudziestu wieków, mimo wielu kryzysów, wywalczyć swoją wolność. Ta wolność jest mu potrzebna do spełniania posłannictwa, w tej wolności możemy uczestniczyć, z tej wolności możemy korzystać. Można być zniewolonym podwładnym w państwie, a wolnym wiernym w Kościele. Warto tę wolność w Kościele odkryć, za nią podziękować, i jej bronić.

Kończąc, pragnę przypomnieć jeszcze jedną istotną sprawę. Chrystus został zniszczony przez władzę państwową. Wszystkie ówczesne władze Palestyny podały sobie ręce, aby Go zniszczyć. Sam Jezus nie chciał tego konfliktu, jednak jako podwładny, który znał prawdę i domagał się życia według niej, był dla wszystkich władców ówczesnych bardzo niewygodny. Został zniszczony przez władzę religijną Izraela, przez Heroda, który był władcą Galilei, i przez okupanta. Tego faktu nie da się z Ewangelii wykreślić, nie da się również wykreślić tysiąca podobnych mu z dziejów Kościoła. A więc to napięcie między Kościołem — świadkiem prawdy, a władzą państwową jest i będzie, nie należy się temu dziwić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA ImageChange Image