GŁOS 'PRZECIW’ – POKOLENIOWA LINIA… BŁOGOSŁAWIEŃSTW

a. Nowe zjawisko duchowe: uzdrowienie międzypokoleniowe

Sporo mówi się ostatnio o tym, że minione pokolenia wpływają duchowo na ludzi, którzy żyją obecnie. Powstają książki na temat międzypokoleniowego uzdrawiania i uwalniania. Jak w największym skrócie przedstawia się problem historycznego bagażu grzechów w oczach zwolenników modlitw o uzdrowienie międzypokoleniowe? Otóż okazuje się, że podobno grzechy naszych przodków mają na nas złowrogi wpływ, i to aż do trzeciego i czwartego pokolenia. Dziadek kradł kozy, a ja z tego powodu mam kłopoty z uczciwością. Praprababcia była lafiryndą: i rzecz jasna, stąd moje problemy z czystością. Mnóstwo jest na ten temat konferencji, a głosi się o tym z wielkim przekonaniem. Jest to dziś bardzo modny temat wśród sporej grupy chrześcijan, w tym również katolików.

Mam nawet przed sobą jedną z takich książek. Poleca uwalniać się od fatalnego wpływu minionych pokoleń w takich oto modlitwach:

– „Panie, w czternastym pokoleniu ojca przeciwstawiamy się beznadziejności i desperacji” (Hm, pomyślałem sobie przy tej modlitwie, to chyba mniej więcej za króla Batorego…).

– „Dziękujemy, Panie, za uzdrowienie rygorystycznego życia w trzynastym pokoleniu matki: za tych dotkniętych ciężkim ubóstwem i zimnem” (Czy ktoś jeszcze pamięta te mrozy w styczniu 1649 roku?).

b. Biblia o karach za grzechy „do trzeciego i czwartego pokolenia”

Okazuje się nawet, że wiele jest na ten temat w Piśmie Świętym. Jedna z książek na temat uzdrowienia międzypokoleniowego powołuje się na następujące wersety z Biblii:

– „Pan, Twój Bóg, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia” (Wj 20,5).

– „Pan […] zsyła kary za niegodziwość ojców na synów i wnuków aż do trzeciego i czwartego pokolenia (Wj 34,7).

– „Pan karze grzechy ojców na synach do trzeciego, a nawet czwartego pokolenia” (Lb 14,18).

– „Jestem Bóg karzący nieprawość ojców na synach w trzecim i czwartym pokoleniu” (Pwt 5,9).

Czytałem i czytałem, i czułem się coraz głębiej wdeptany w ziemię. Pomyślałem o grzechach pradziadka. O złych myślach i zaniedbaniach prababci. I dudniło mi w uszach: Bóg karze! Pan zsyła za to kary na mnie!

Wpatrywałem się w przeszłe pokolenia. Strumyk błotnistej wody grzechów i win spływał na mnie: tu właśnie był powód moich niepowodzeń. Mam kłopoty – z powodu pradziadka; mam problemy – z powody praprababci. Oni są winni! Błotnista woda płynąca z poprzednich pokoleń zatruwa nieustannie moje życie… Coraz wyraźniej widziałem: słusznie pisali o uzdrowieniu międzypokoleniowym, że przyczyn trzeba szukać w złym wpływie poprzednich pokoleń na nas. Teraz cierpię za grzesznych dziadków, pradziadków i prababcie. Coraz wyraźniej precyzowało się w moich myślach wynikające stąd przykazanie: „Posądzaj ojca swego i matkę swoją, że to przez nich wzięły się twoje problemy; dziadkom swoim nie ufaj, pradziadków zaś miej za podejrzanych. Jesteś owocem własnego drzewa genealogicznego, a drzewo to dobrych owoców przynosić nie może”.

Przybity sięgnąłem znowu po Biblię. Na pewno św. Paweł musiał na ten temat pisać: ileż to grzechów poprzednich pokoleń wisiało nad Izraelitami! Niech no tylko spojrzą w przeszłość! I rzeczywiście, św. Paweł kazał spoglądać w przeszłość. W minione pokolenia. O choćby tu, List do Rzymian, rozdział 11. Cały rozdział o przodkach. Ale zaraz! Coś się nie zgadza… Św. Paweł musiał się chyba pomylić!

c. Przodkowie są źródłem błogosławieństwa

Apostoł, pisząc jedenasty rozdział Listu do Rzymian, kazał rozejrzeć się wokół siebie, zobaczyć współcześnie żyjące razem z nim pokolenie Izraelitów. Nazwał je z powodu grzechów pokoleniem „nieprzyjaciół Boga”. A potem dodał: „są oni jednak przedmiotem miłości ze względu na przodków” (por. Rz 11,28).

Jak to?! Przecież przodkowie mieli przynosić przekleństwo! A tu? „Dary łaski i wezwania Boże” – udzielone przodkom – „są nieodwołalne”: przechodzą na kolejne pokolenia (por. Rz 11,29). Coś tu się nie zgadza: Paweł spogląda w minione pokolenia i widzi, że spływa na nas dzięki nim rzeka błogosławieństw. Autorzy książek o uzdrowieniu międzypokoleniowym każą spoglądać w przeszłość i widzą spływający strumień błota. Ktoś tu chyba nie ma racji… Ale kto?

d. Biblia o karach i błogosławieństwach – raz jeszcze

Na wszelki wypadek sięgnąłem do Starego Testamentu, aby odszukać tamte groźnie brzmiące wersety. Okazało się, że są one trochę dłuższe, niż cytowano to w książkach o uzdrowieniu międzypokoleniowym. Niewiele, ale jednak dłuższe.

– „Pan, Bóg twój, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia […], okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia względem tych, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań” (Wj 20,5).

– „Pan zsyłający kary za niegodziwość ojców na synów i wnuków aż do trzeciego i czwartego pokolenia – ale miłosierny i litościwy, bogaty w łaskę i wierność, zachowujący swą łaskę w tysiączne pokolenia” (por. Wj 34,7).

– „Pan karze grzechy ojców na synach do trzeciego, a nawet czwartego pokolenia, ale bogaty w życzliwość, przebacza niegodziwość i grzech; odpuść więc winy tego ludu według wielkości Twego miłosierdzia” (por. Lb 14,18).

– „Jestem Bóg karzący nieprawość ojców na synach w trzecim i czwartym pokoleniu […], a który okazuje łaskę w tysiącznym pokoleniu tym, którzy Mnie miłują” (Pwt 5,9-10).

Przeczytałem to w Piśmie Świętym raz, drugi, przetarłem oczy, podszedłem do światła: cały czas stało jak wół: „Bóg okazuje łaskę do tysiącznego pokolenia!”. Skutki grzechu przodków, owszem, istnieją: mają taką siłę, by dotrwać do trzeciego lub czwartego pokolenia, a potem wygasają. Istnieje jednak wpływ silniejszy: skutki świętości przodków. Mało tego: te dobre wpływy są setki razy silniejsze niż te złe. Jeśli „pobożna arytmetyka” ma nam choć trochę pomóc, to można by w przenośni powiedzieć, że są co najmniej 250 razy silniejsze, skoro trwają aż do tysiącznego pokolenia, a złe – tylko do czwartego.

Jeśli więc minutę mówiliśmy o złym wpływie minionych pokoleń, to teraz o wpływie dobrym powinniśmy mówić 250 razy dłużej, czyli cztery godziny! Jeśli mieliśmy jedną konferencję na temat potrzeby uwalniania od złego wpływu trzeciego lub czwartego pokolenia, to dla zachowania biblijnych proporcji teraz wypada nam wysłuchać 250 konferencji o wpływie dobrym! Oznacza to pięć lat cotygodniowych konferencji na temat błogosławieństwa międzypokoleniowego.

Wielka tajemnica rozjaśniła mi się w głowie: Apostołowie uczyli, aby Izrael nie przejmował się tym zbytnio, że pradziadek pił, a jego stryjek kradł. Dlaczego? Bo za ojca mamy Abrahama! (por. Rz 4,16). A Bóg błogosławi dzieciom tego patriarchy aż do tysięcznego pokolenia. Ale uwaga: na Abrahamie się nie skończy. Czeka nas wiele błogosławionych niespodzianek!

e. Biblijne podejście do minionych pokoleń: prawdziwe uzdrowienie międzypokoleniowe

Dlaczego więc my, niezgodnie z Biblią, mamy się przejmować głównie złym wpływem drzewa genealogicznego, skoro św. Paweł wcale tak nie robił? Przejmujmy się raczej setki razy silniejszym dobrym wpływem naszego genealogicznego drzewa! Błogosławionym owocem życia naszych przodków.

Odkryjmy więc na początek, czyimi dziećmi jesteśmy i jakie z tego wynikają skutki duchowe. Oczywiście, jesteśmy dziećmi Bożymi (1 J 3,2). Ale to nie wszystko. My, uczniowie Jezusa, jesteśmy też dziećmi Abrahama: „Ci, którzy polegają na wierze, ci są synami Abrahama” (Ga 3,7). Chrześcijanie (a już na pewno chrześcijanki) są też dziećmi Sary: „Sara była posłuszna Abrahamowi: stałyście się jej dziećmi, gdyż dobrze czynicie” (1 P 3,6). Mamy pełne prawo uważać się za duchowe potomstwo Apostoła Pawła: „Ja zrodziłem was w Chrystusie Jezusie – posłałem do was Tymoteusza, który jest moim synem” (1 Kor 4,15.17). Przede wszystkim jednak my, członkowie Kościoła, jesteśmy potomstwem Maryi. Jest bowiem opisana w Biblii pewna Niewiasta, która „porodziła Syna – Mężczyznę, który będzie pasł wszystkie narody” (Ap 12,5). Ten Pasterz narodów, to Jej pierworodny Syn, Jezus Chrystus. Pismo wspomina jednak o kimś jeszcze: „Smok rozgniewał się na Niewiastę i odszedł rozpocząć walkę z resztą jej potomstwa” (Ap 12,17). Kto to jest? „Ci, co strzegą przykazań Boga i mają świadectwo Jezusa” (Ap 12,17), a więc my, chrześcijanie. Jesteśmy również dziećmi Maryi.

Jakie praktyczne skutki wynikają z tego, że mamy takich przodków kilkadziesiąt czy kilkaset pokoleń wstecz? Poucza nas o tym jasno Pismo Święte: spływa na nas od naszych przodków rwący strumień Bożych błogosławieństw. „Ci którzy polegają na wierze, mają uczestnictwo w błogosławieństwie wraz z Abrahamem” (Ga 3,9), gdyż „on to jest ojcem nas wszystkich” (Rz 4,16). Na nas spełnia się proroctwo biblijne, że „przez [Abrahama] otrzymają błogosławieństwo wszystkie ludy ziemi” (Rdz 18,18). Proroctwo to ma setki razy większą moc niż przestroga o karze Bożej do trzeciego i czwartego pokolenia. Przecież „Bóg ujął się” – także za nami – „pomny na miłosierdzie […] na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki” (Łk 1,54-55), nie stawiając żadnych ograniczeń w czasie i przekraczając nawet ogromną liczbę tysiąca pokoleń.

To na nas spełnia się obietnica, że „będę błogosławił [Sarze], tak że stanie się ona matką ludów” (Rdz 17,16). Zaprawdę, nawet za wiele jeszcze tysięcy lat nie wygaśnie to błogosławieństwo!

„Błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia” – mówi Maryja (Łk 1,48) – oczywiście dlatego, że w Jej błogosławieństwie może wziąć udział każdy, kto przyjmie w sercu wiarę w Pana.

I jakby tego jeszcze było mało, dodał dobry Bóg przeogromną liczbę świętych patriarchów, męczenników, wyznawców, dziewic, małżonków, mnichów. Możemy ich nieustannie wspominać, nurzając się w strumieniach, rzekach i całych morzach błogosławieństw Bożych, które z ich powodu Bóg rozlewa aż na tysięczne pokolenia.

f. Czcij ojca swego i matkę swoją

Żegnajcie więc, upiorne myśli o grzesznych pradziadkach, żegnaj, lęku o przodkach-złodziejach i praprababciach-ladacznicach! Nie musimy bać się ich grzechów. Nie musimy ich wspominać. Nie musimy stosować nowego przykazania według ludzkiego pomysłu:

„Posądzaj ojca swego i matkę swoją, że to przez nich wzięły się twoje problemy; dziadkom swoim nie ufaj, pradziadków zaś miej za podejrzanych; rozważaj ich grzechy, słabości i niewierności, i stale miej je w pamięci”.

Wystarczy nam stare, dobre, Boże przykazanie:

„Czcij ojca swego i matkę swoją, abyś długo żył na ziemi” (Wj 20,12).

Mamy przodków setki razy silniejszych niż nasi grzeszni pradziadkowie: Abrahama, Maryję i całe zastępy innych. Ich możemy i powinniśmy wspominać. A właściwie – zaraz: przecież ich wspominamy każdego tygodnia! Zawsze kiedy uczestniczymy we Mszy św., wspominamy (wymienionych najwspanialej w pierwszej modlitwie eucharystycznej) sprawiedliwego Abla, naszego patriarchę Abrahama, wielkiego kapłana Melchizedeka, najświętszą Maryję Pannę, św. Józefa – Jej oblubieńca, świętych Apostołów Piotra i Pawła, świętych pasterzy, jak Klemens czy Cyprian, świętych męczenników, jak Kosma i Damian, siostrę Faustynę, ojca Kolbe…

Po co właściwie ich wspominamy? Aby nigdy nie zapomnieć, że grzechy naszych przodków są malutkie i praktycznie nic nie znaczą wobec świętości naszego prawdziwego drzewa genealogicznego. Każdy święty czyn tych, którzy nas poprzedzili – począwszy od sprawiedliwego Abla, a skończywszy na naszych rodzicach – wszedł w reakcję z Bożym katalizatorem, łaską Bożą. A łaska wzmocniła każdy okruch dobra setki razy, przemieniła w błogosławieństwo i przekazała nam. Prawdziwe uzdrowienie międzypokoleniowe polega na tym, byśmy stale mieli przed oczami nasze drzewo genealogiczne i cieszyli się, jak bardzo błogosławiony jest owoc, który przynosi: bo chociaż – „Pan, Twój Bóg, karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia”, to przecież „okazuje zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenie tym, którzy Go miłują i strzegą jego przykazań” (Wj 20,5).

KS. ANDRZEJ SIEMIENIEWSKI  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA ImageChange Image