PIEKŁO

FRAGMENT KSIĄŻKI FUNDAMENTALS OF THE FAITH WYDANEJ PRZEZ IGNATIUS PRESS

Do diabła z piekłem! – woła współczesny umysł. Ze wszystkich doktryn chrześcijańskich piekło niewątpliwie należy do najmniej popularnych. Niechrześcijanie je ignorują, marni chrześcijanie je uzasadniają, natomiast antychrześcijanie je atakują.

Niektórzy, jak Bertrand Russell w swoim słynnym eseju Why I Am Not a Christian, dowodzą, że skoro Chrystus o nim uczył, to nie był dobrym nauczycielem zasad moralnych. (Esej Russella jest, swoją drogą, świetną lekturą religijną dla chrześcijan. Mój współlokator w czasie studiów w college’u był bliski utraty wiary, dopóki go nie przeczytał. Powiedział mi wówczas: „Jeśli to są argumenty przeciw chrześcijaństwu, to lepiej zostać chrześcijaninem”.)

Dlaczego wierzymy w istnienie piekła? Nie dlatego, że jesteśmy mściwi. „Do mnie należy pomsta, Ja wymierzę zapłatę – mówi Pan” (Rz 12,19). A więc dlaczego? Po prostu dlatego, że powiedział nam o nim sam Chrystus. Istnieje powszechnie błędne przekonanie, że Jezus głosił tylko słowa pociechy, a strach przed piekłem zaczął się wraz ze św. Pawłem. Prawda zawarta w Piśmie Świętym jest przeciwna: Jezus wygłosił wiele kazań o ogniu piekielnym i potępieniu, natomiast niemal wszystkie fragmenty, które oferują jakąkolwiek nadzieję uniwersalistom (którzy wierzą, że wszyscy ludzie w końcu zostaną zbawieni), pochodzą od św. Pawła.

Lęk przed piekłem nie jest niską pobudką. Jak powiedział George MacDonald: „Tak długo, jak długo dookoła istnieją dzikie bestie, lepiej jest czuć strach, niż czuć się bezpiecznym”. Boże miłosierdzie przyjmuje nawet tak niską pobudkę, jaką jest lęk przed piekłem, by nas zbawić, jeśli jest to najlepsze, na co nas stać. Jego ramiona są otwarte dla wszystkich synów marnotrawnych. Nie jest wyniosły, jak niektórzy jego krytycy. Wszystko jest fair w miłości i na wojnie. A życie jest i jednym, i drugim.

Piekło wynika z dwóch innych nauk: o niebie i wolnej woli. Jeśli istnieje jakieś niebo, to może istnieć jakieś nie-niebo. A jeśli istnieje wolna wola, to możemy postępować zgodnie z nią i jej nadużywać. Ci, którzy odrzucają piekło, muszą także odrzucić albo niebo (co czyni zachodni sekularyzm), albo wolną wolę (co czyni wschodni panteizm).

Piekło i niebo sprawiają, że życie staje się sprawą poważną. Niebo bez piekła pozbawia dramat życia całego smaku. C.S. Lewis kiedyś powiedział, że nigdy nie spotkał choćby jednej osoby, która miałaby żywą wiarę w niebo bez podobnej wiary w piekło. Wysokość góry mierzy się głębokością doliny, wspaniałość zbawienia okropieństwem rzeczy, z której zostaliśmy wybawieni.

Czym jest piekło? Popularne wyobrażenie diabłów radośnie dźgających widłami nieskruszone pośladki jest niezrozumieniem istoty biblijnego pojęcia ognia. Ogień niszczy. Gehenna, nazwa, którą Jezus zastosował na określenie piekła, była doliną poza Jerozolimą. Żydzi używali jej na nieprzerwane palenie śmieci, ponieważ została sprofanowana przez pogańskie plemiona poprzez składanie tam ofiar z ludzi. W piekle czynisz z siebie wieczny popiół. Piekło nie jest życiem wiecznym w torturach, ale czymś dalece gorszym: wiecznym umieraniem. „To, co idzie do piekła – powiedział C.S. Lewis – nie jest człowiekiem, ale resztkami”.

Obrazy piekła w Piśmie są straszne, ale to tylko symbole. Rzecz symbolizowana nie jest mniej, ale bardziej straszna niż symbole. Ogień duchowy jest gorszy niż ogień materialny, śmierć duchowa jest gorsza niż śmierć cielesna. Ból utraty – utraty Boga, który jest źródłem wszelkiej radości – jest nieskończenie straszniejszy niż jakakolwiek tortura. Wszyscy, którzy znają Boga i Jego radość, rozumieją to. Święci nie muszą być straszeni ogniem, ale utratą Boga. „Przez całe twoje życie nadprzyrodzona radość unosiła się poza zakresem twojej świadomości. Nadchodzi dzień, kiedy przebudzisz się, by ją odkryć, bez cienia nadziei, że ją osiągnąłeś – albo inaczej, że była w twoim zasięgu i że utraciłeś ją na zawsze” (C.S. Lewis).

Jezus nie podaje nam wielu szczegółów o piekle. Mówi nam, że istnieje, że jest straszne, że każdy człowiek może tam się dostać. Judasz wydaje się być jednym z nich, gdyż Jezus mówi o nim: „Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził”. Jeśli nikt nie idzie do piekła, to wydawałoby się niewybaczalną rzeczą, że Jezus dawał nam tak wiele napełniających bojaźnią ostrzeżeń na jego temat. Ale nie przedstawia nam On statystyk dotyczących populacji. Na pytanie swoich uczniów: „Czy tylko nieliczni będą zbawieni?”, nie odpowiada, podając szacunki liczbowe, ale z całą mocą odwołuje się do woli: „Usiłujcie tam wejść”.

Jezus mówi, że droga do piekła jest szeroka i wielu ją znajduje; i że droga do nieba jest wąska, i znajduje ją niewielu. I mówi to poważnie: nie dostajesz się do nieba, po prostu rodząc się, będąc miłym lub przenikając tam poprzez doznanie wiecznej przemiany. Ale „niewielu” nie oznacza tutaj, że mniej niż połowa ludzkości zostanie zbawiona. Ponieważ Bóg mówi jako nasz Ojciec, nie jako nasz statystyk. Nawet jedno stracone dziecko to zbyt wiele, a reszta zbawionych – to zbyt mało. Dobry Pasterz, który zostawił swoje dziewięćdziesiąt dziewięć owiec w domu, by ocalić swoją jedną zgubioną owcę, postrzegał nawet 99-procentowe zbawienie jako zbyt mało. Najważniejsze pytanie dotyczące piekła, podobnie jak i nieba, jest pytaniem praktycznym: jakie drogi prowadzą do niego? Są one, oczywiście, wewnętrzne. W rzeczywistości niebo i piekło mogą być w istocie tym samym obiektywnie miejscem – mianowicie Bożą miłością, doświadczaną przeciwnie przez rozmaite dusze. Podobnie jak ta sama opera lub koncert rockowy mogą być niebiańskimi dźwiękami dla ciebie, a piekielnym hałasem dla niechętnego sąsiada obok ciebie. Ognie piekielne są, być może, przygotowane wyłącznie z samej miłości Bożej, doświadczanej jako tortura przez tych, którzy Go nienawidzą – ze światła samej Boskiej prawdy, znienawidzonej i unikanej na próżno przez tych, którzy kochają ciemność. Wyobraź sobie człowieka w piekle – nie, ducha – nieustannie goniącego swój własny cień, gdy światło Boże świeci nieustannie za jego plecami. Gdyby tylko odwrócił się i stanął twarzą do światła, byłby zbawiony. Ale on odmawia – na zawsze. Tak jak możemy osiągnąć niebo zarówno dzięki wierze nie wyrażonej wprost, jak i wyraźnie określonej („Święty Sokratesie, módl się za nami” – powiada Erazm z Rotterdamu), tak i piekło można osiągnąć bez wyraźnie sprecyzowanego buntu. Jest to straszna – i strasznie potrzebna prawda, której uczy C.S. Lewis w Rozwodzie ostatecznym (The Great Divorce) i Charles Williams w Descent into Hell. Możemy łatwo dostać się do piekła, dryfując, ześlizgując się, a nawet drzemiąc. Wszyscy Boży posłańcy, prorocy, tak mówią.

Rozpaczliwie potrzebujemy ponownego usłyszenia tej prawdy o piekle, po prostu ze względu na zwykłą uczciwość, ponieważ ono istnieje. A także ze względu na współczucie. Bo kiedy przed nami otwiera się otchłań, rzeczą niewiele mającą wspólnego ze współczuciem jest powiedzieć podróżnikowi: „«Pokój, pokój», a tymczasem nie ma pokoju” (por. Jr 6,14 i 8,13). Z miłości do Boga i człowieka mówmy prawdę o piekle!

Oczywiście, będziemy wyśmiewani jako odwetowcy, manipulatorzy lub fundamentaliści. Niech i tak będzie. Czasami wydaje się, że bardziej boimy się dzielenia z naszym Panem świętego braku poważania niż samego piekła. Jest to niska cena do zapłacenia, gdy chodzi o zbawienie jednej, nieskończenie cennej duszy. I jest to właśnie ten biznes, którym powinniśmy się zajmować.

Tłum. Jan J. Franczak

© PETER KREEFT
http://www.peterkreeft.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA ImageChange Image